PIERWSZA TAKA ULKA - Jak zbudowaliśmy dom!
Rano zobaczyliśmy, że się poobsuwało troszkę błotka do środka, ale to był Pan Pikuś. Możecie sobie wyobrazić to błoto przyklejające się do gumiaków. Ekipa normalnie buty gubiła i to nie tylko w wykopach. Ale dzielne chłopaki były, zrobili zbrojenia, częściowo zaszalowali, wyłożyli dno folią, ułożyli druty w wykopie i przewieźli sobie pustaczki bliżej domu. Dziś było ich pięciu.
Na wieczór – na godzinę 19 przyjechała umówiona grucha. Bardzo o czasie. Najpierw przyjechała betoniara ze „słonikiem”, a potem dojechała druga i przelewała betonik do pierwszej. Wszystko poszło bardzo sprawnie, została minimalna ilość nadprogramowego betonu, który zresztą wykorzystaliśmy. Błotko przeschło przez dzień, ale dalej się kleiło.
Przez przedłużony weekend – do poniedziałku wszystko pięknie wyschło – i błoto i beton.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia