Malinowy rododendron Gosi i Zbyszka
strasznie się zaniedbałam w pisaniu dziennika ale ostatnio nie moge wyrobić na zakrętach. za tydzień wyprowadzamy się z Lublina do teściowej i jestem w samym środku pakowania. Niestety idzie mi to strasznie topornie. Troche chyba dlatego że nie do końca mam ochote na tą przeprodzake. Większość rzeczy popakuje w pudła i wylądują w garażu, w jednym pokoju nie pomieszcze tych wszystkich gratów. A jak sobie pomyśle że za pół roku miała bym to znowu pakować to już wole się przemęczyć i chodzić pół roku w jednej spódnicy
No ale co tam będę Was zanudzała moimi wywodami na temat pakowania. Chyba przydało by się coś napisać na temat postępów na budowie. Zrobilismy sufit w małym pokoju, zostało jeszcze raz pociągnąć białym gipsem i będzie już na gotowo do malowania w bliżej nie określonej przyszłości. Skonczone też sa narożniki w oknach w pokoju i salonie. Wczoraj zaczęlismy mocować profile przyścienne do podciągu w salonie i nie skończylismy bo mi nerwy pusciły. 2 godziny roboty i okazało się ze profil na łączeniu jest skrzywiony o jakies 3-4 mm i wszystko do poprawki. Miałam dośc i odłożylismy to na inny dzień. Mój męzuś mnie pocieszył że jak zrobimy ten cho..... podciąg to reszta to pójdzie jak po maśle, oby miał racje
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia