Malinowy rododendron Gosi i Zbyszka
:) :) :) MAMY ZROBIONE WYLEWKI :) :) :)
Kolejny etap za nami. Ale żeby tradycji stało się zadość to nie mogło wszystko pójść tak gładko. Okazało się że panom nie pasuje piach bo jest za drobny i źle będzie im się zacierało . A sami powiedzieli żeby zadzwonić do pana X i on nam przywiezie. Mąż już chce podziękować panom ale oni że zadzwonią i zamówią 10 ton dobrego piachu i będą mieszać z tym. "No bo wie pan tym to dobrze nie wyjdzie". Niech im będzie weźmiemy i zapłacimy za ten dodatkowy piach, byle by zrobili i mieć to z głowy. Piach miał być w ciągu 2 godzin. I myślicie że przyjechał a gdzie tam. Zrobili z tego co był. A pan który zacierał posadzki co by mu się lepiej robiło posilał się napojem o wdzięcznej nazie "MOCNY" i "STRONG". Jak wyliczyłam po pozostawionych puszkach średnio na każde pomieszczenie przypadała jedna puszeczka. Mamy 9 pomieszczeń więc podziwiam pana że jeszcze trzymał się na nogach. Tylko pozostawić bez komentarza Oczywiście musiałam chodzić co jakiś czas, sprawdzać i pokazywać gdzie trzeba poprawić. Na nasze szczęscie szef ekipy który mierzył poziomy nie był tak spragniony i posadzki mamy prościutkie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia