Malinowy rododendron Gosi i Zbyszka
W zeszłym tygodniu udało nam się troszeczke podgonić robote, ale tylko dlatego że mężuś miał 2 dni wolnego. Dokończył obrabiać drzwi zewnętrzne, zamontował grzejniki, co prawda wisiały tylko jeden dzień, ale wisiały. Zostały ściągnięte przed malowaniem. Tak więc w tym tygodniu przede mną bojowe zadanie przemalować pierwszy raz salon, pokój i kuchnie. Dziś zrobiłam pierwsze przymiarki i w kuchni na ścianie, którą zasłonią meble wykonałam pierwsze próby. Część pomalowałam farbą rozcieńczoną wodą a w innym miejscu z dodatkiem gruntu. Zobaczymy co będzie lepsze. Ale biorąc pod uwage czas trwania popołudniowej drzemki mojego małego smyka (średnio 2 godziny) to może uda mi się na ten tydzień zrobić chociaż z jedno pomieszczenie.
W sobote Zbyszek konczył, zaczęte już dawno temu, płytowanie łazienki. Została tylko część ściany na której będzie mocowany stelaż muszli, no i oczywiście sufit. Ze względu na ogromną ilośc wszelakiej maści rur i rureczek które biegną nad sufitem musi on byc prosty po całości. Mieliśmy pierwszy zgrzyt na lini mąż-żona w temacie płytek do łazienki. Mamy zupełnie różne gusta więc ja robie łazienke na dole, mężuś na poddaszu.
W przeciwieństwie do łazienki, z płytkami do kotłowni nie było żadnych problemów. W tej kwestii bylismy zgodni. Mężuś to się zakochał w tych płytkach, a właściwie to w ich cenie. Jedyne 9,99/m2 (promocja w OBI). Od dziś jesteśmy posiadaczami 45 m2 płytek ściennych Cersanit Azalia (całe 30 pudełek po 30 sztuk w opakowaniu co daje 900 płytek )
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia