Malinowy rododendron Gosi i Zbyszka
Ostatnio mieliśmy mało czasu na jakiekolwiek prace w domu. Ja wyjechałam do siostry na tydzień co by ją za mąż wydać , znaczy się świadkować. A Zbyszkowi znowu wypadł wyjazd do Gdyni. Udało się kilka razy przepalić w piecu (w tym raz próbowaliśmy palić miałem zmieszanym z trocinami) i przykleic kilka płytek na schodki od kotłowni. W tym tygodniu musze kupić płytki do kuchni i właśnie głowie się nad rozmieszczeniem i liczbą dekorów. Trzeba się na coś zdecydować bo czas szybko leci i montaż kuchni coraz bliżej.
Chyba doszlismy do porozumienia w sprawie podłóg na dole. Będą parkiety, tyle że poczekamy z tym do wiosny. Narazie wylejemy mase samopoziomującą i rzucimy na to dywan. Mam nadzieje ze przez te pare miesięcy da się wytrzymać. No bo założyłam sobie, i już nawet oznajmiłam z całą powagą mężowi, że do świąt wprowadze się do mojego domu. Bożego Narodzenia oczywiście bo on był pewien że ja o Wielkanocy mówie. Tak więc przed nami mase roboty a czasu coraz mniej ale co tam.... jest dobrze.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia