Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    217
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    376

Początek


alfreda

532 wyświetleń

Jesień w domu....

Przyszła Jesień, cudna POLSKA ZŁOTA JESIEŃ.Las pięknieje, nabierając przeróżnych barw.Widoki z okien zmieniają się z dnia na dzień i oczywiście zachwycają nieutannie!!!

Natomiast w domu..trochę inaczej..

Ogólnie posiadam smród, brut i ogólny rozgardiasz.Posiadanie szczeniaka doprowadziło do ruiny mój tak wypielęgnowany nowy domek.Do tego dołączył wszechobecny styropian.No i gotowe!!!No normalnie ręce i nogi opadają ( i co tam tylko kto chce, ma pełne prawo do tego)

Oprócz psa, nasz domeczek zasiedliły myszy.( już o tym pisałam)Wzwiązku z tym postanowiliśmy uprzątnąć spiżarnięw której jadła mnogo a mnogo i strawy gryzoniom starczyłoby zapewnw na kilka długich Zim.

No ale przecież MAMAY KOTA!!!Drapieżnika z krwi i kości.I co z tego???Ten się na nas zwiesił-za przyprowadzenie bezszczelnego intruza (Psa)który to , nie dość że nie potrafi się zachować, to jeszcze nieustannie czatuje na jego michę z żarciem!!1

-A won!!!Jak Wy tacy mądrzy jesteście, to se sami łapcie -zdaje się mówić wyraz twarzy koteczka...A jego postawa tylko to potwierdza!( nawiasem mówiąc, nie wiem jak długo może trwać inegracja KOT- PIES.Bo ja już z sił opadam pilnując tą obłąkańczą sytuację?!)

No to sobie łapaliśmy.....Jedna myszka poszła z dymem...UPS...Ale trafiła do "krematorium" całkiem przypadkowo. PRZYSIĘGAM!!!!Po prostu umościła sobie legowisko w koszu z papierami ( taki pojemnik w spiżarni, co to zbieramy papiery, kartony do palenia)Po paru dniach trafiła z całym załadunkiem w miejsce przeznaczenia. Straszna śmierć, przyznajęI pomimo wszystko jest mi jej trochę żal..Toż to też boskie stworzonko...

Druga już taka głupia nie była...zadekowała się za szafkami w kuchni..Po tym odkryciu, a żadnej pomocy ze strony stworzenia do tego stworzonym, postanowiliśmy z moim ślubnym sami tego dokonać! Ja, z jednej strony działałam akustycznie ( wiaderko napełnione sztućcami) a z drugiej strony mąż uzbrojony w łapkę na muchy w pozie strategicznej...Spociłam się jak nieprzymierzając MYSZ....mężowi ścierpła ręka i strzyknęło w krzyżu...ale spektakularnych efektów to my nie osiągneliśmy..Tylko straciliśmy czas......Nasze "łowy" i dzałania w zakresie unicestwienia gryzonia zakończyły się w momencie kiedy to nieopatrznie spojrzałam w stronę wejścia... Siedział tam sobie koteczek, ze wzrokiem pełnym rozbawienia, ba nawet z sarkazmem i politowaniem obserwował nasze nieudone poczynania..Na ten widok wybuchnęłam histerycznym, niepochamowanym śmiechem i na ty, zakończyła się nasz praca pogromców myszy....Poszliśmy spać, uprzednio nastawiając profesjonalne łapki....I tym sposobem od trzech dni dokarmiamy myszkę....Cholera zżera wszystko z łapek i nijak się nie chce złapać....

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...