Początek
NO TO JEDNA GĘBA DO ŻYWIENIA MNIEJ......Mysz unicestwiona!!!! I jak to czasami w życiu bywa, gdzie diabeł nie może to babę pośle.....Wkurzona na staruszka, co to głupiej myszy rady dać nie może, późną nocką zakradłam się do kuchni i wyciągnęłam jedną z zastawionych przez faceta łapek....A tam knyfka jeden (mąż znaczy się) pokarmu nałożył ino ciutkę-na moje wcześniejsze wątpliwości, co do ilości podawanego pokarmu, poinformował mnie że MYSZ TO NIE SŁOŃ I ŻAŁĄDEK TEŻ MALUSI- No to ja z tych nerw , uturlałam wielgachną kulę ż żółtego sera, rozdziabałam prawie na topiony i wetkłam w łapeczkę-A masz choler, żryj!! Jak nie zginiesz śmiercią gilotynową, to chociaż niestrawności dostaniesz_Tak paskudnie sobie myślałam....
I co??? O piątej nad ranem..TRACH....i mała Mysia duszyczka do nieba mysiego poszła......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia