Początek
U góry retrospekcja.....
Zoja od listopadowego śniegu do prawie dnia dzisiejszego...Bardzo urosla, co nie znaczy że rozumu przybyło..Ale już teraz nie wyobrażam sobie naszego zycia w domku bez niej... Czasem nie jest lekko, zwlaszcza gdy dostarcza nam zachowań destrukcyjnych ..najbardziej mi ża np. drzwi zewnętrznych..Gdy je wreszcie zamontowaliśmy i stały się "frontem" chałupkibyłam TAKA DUMNA!!!!I z wielką wnikliwością wpatrywałam się w ich jakość wykonania. Nie ukrywając niczego, solidność nie była perfekcyjna. Pianę na pysku toczyłam, wkurzalam się ...a teraz... Hm...Zojka " dorobiła" parę bliz i już nie jest tak cacy.... Ale naprawdę wisi mi to i powiewa...Życie jest cudne!!! Z tą całą otaczającą "niedoróbką" Ja jestem szczęśliwa i cieszę się każdym dniem.....
Na ostatnim zdjęciu widać "ślady występku" Niby Zojka na kanapy nie wchodzi, ale.... po dorwaniu puszki z kawą i rozsypaniu po całym dostępnym wnętrzu ( chcąc niechcąc ) umazaniu swoich łap WYSZŁA KAWA NA ŁAWĘ!!!! Co tapczan, to nie podłoga....
I jak tu nie kochać takiego nicponia????
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia