Zośka - domek Daggulki i Tomaszka
Tak więc po przemyśleniu przeważnie "za" ("przeciw" jeszcze do siebie nie dopuszczalismy na tym etapie ), czyli dom, bo:
-bedzie ogródek,
-dzieciaki będa miały miejsce na piaskownicę, jakąś huśtawkę,
-nie trzeba będzie płacić spółdzielni 500zł samego czynszu miesięcznie,
-będziemy mieć kawałek czegoś swojego co można zostawic dla potomności ,
-będzie mozna razno wyjśc w gaciach na taras i sie poprzeciagać ,...itp....itd.....
więc po przemysleniu wszystkich "za" zdecydowaliśmy że dom na pewno chcemy mieć. Teraz tylko - jak to zrobić???
Pomysł pierwszy: kupimy dom do remontu-jakis taki starszy dom do 100000zł(tyle weźmiemy kredytu), a wyremontujemy go z kasy za jaką sprzedamy mieszkanie (nie byłoby tego aż tak znowu wiele bo jeszcze został kredyt hipoteczny do spłaty). Jak pomyśleli, tak zaczęli poszukiwania .
Obeszliśmy kilka biur nieruchomości, obejrzeliśmy kilka lub więcej domów , po czym doszliśmy do następujących wniosków:
-stare domy do 100000 to całkowite rudery....nie opłaca się nawet remont bo nie wiadomo co potem jeszcze wyjdzie do roboty,
-jesli domek nam sie podobał to cena powalała z nóg (domy z lat 70-tych sprzedają sie po 200000ZŁ )-i do tego jeszcze trzeba wyremontować,
-a to do szkoły za daleko,a to pokoi za mało, a to jakieś dziwne niefunkcjonalne rozmieszczenie pomieszczeń, a to poddasze całkowicie do roboty od podstaw, a to dom za wielki .....itd....., czyli -każdy buduje dom pod siebie i nie każdemu musi sie podobać.
Po obejrzeniu tych domów i zstanowieniu sie co dalej stwierdziliśmy że chyba nie znajdziemy takiego domu który będzie nam pasował. Nic innego, tylko ZOSTAJE BUDOWA .
Nie napisałam jeszcze o reakcji naszej rodziny na nasz nowy wspaniały pomysł :) . Uprzedzę pytania i od razu powiem, że nie możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony naszych rodzin. Ze strony rodziny Tomka-z powodów o których nie będe pisać. A ze strony rodziny mojej bo moi rodzice kilka miesięcy temu postawili sobie całoroczny dom letniskowy i spłukali się przez to z kasy. Tak więc zdawaliśmy sobie sprawę od samego początku, że jesteśmy z naszą decyzją sami i sami musimy sobie poradzić.
Tomka rodzice przełknęli wiadmość o naszej decyzji w miarę spokojnie. Babcia Tomka która mieszka teraz z rodzicami całe życie mieszkała w domku, ale musiała wprowadzić się do swoich dzieci czyli rodziców Tomka do bloków z powodów zdrowotnych. Podjęliśmy z mężem wspólnie decyzję, że zabierzemy ją ze sobą do naszego domu . Jest to babcia kochana, bezkonfliktowa i pomyśleliśmy że będzie szczęsliwa móc znowu mieszkać w domu z ogrodem. Zaproponowaliśmy jej to, po oporach typu"ja wam będe przeszkadzać....i w ogóle" zgodziła się ze łzami szczęścia w oczach .
Natomiast moi rodzice po usłyszeniu radosnej nowiny popadli w totalną panikę . Tak więc wysłuchaliśmy : "a po co wam to, macie duże mieszkanie, dzieci mają blisko do szkoły, nie dacie sobie rady finansowo a my wam pomóc teraz nie możemy, kto wam przy tym będzie robił......itd....itp....". Już nie wpomnę , że moja pierwsza myśl była "ja wiedziałam że tak będzie....no, wiedziałam...." .
Ale znam moich rodziców od urodzenia , więc widziałam mniej wiecej jak zareagują i za bardzo sie tym nie przejęliśmy. Po opadnieciu emocji zapytaliśmy czy na czas budowy (najwyżej rok) możemy z nimi zamieszkać w ich mieszkaniu. Oni w tym czasie przyzwyczaili sie do myśli o budowie , porozmawiali z kilkoma osobami na ten temat (na szczęscie większośc z nich była po naszej stronie ), odpowiedź była pozytywna dla nas - możemy.
Dalsza część horroru telewizji polskiej w następnym poście .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia