Zośka - domek Daggulki i Tomaszka
Wczoraj przejeżdżająca kopara na prośbę małża wykopala w miejscu powstania przyszłego domku wielgachną głęboką na ponad 2 metry dziurę (dzięki bogu że akurat przejeżdżała, bo sami musielibyśmy dziś łopatami naginać) ....i co się okazało....w zasadzie to co podejrzewaliśmy....ale wykopać zawsze można .
Otóż jest tak: na głębokości niecały 1 metr wychodzi woda, następnie na głębokości 1,20 zaczyna się warstwa torfu która kończy się na głębokości ok.1,60-1,70....czyli ma jakieś 40-50 centymetrów....a dalej jest już normalny grunt jak to określił architekt - "nośny".
Czyli robimy tak jak uzgadnialiśmy wstępnie czyli fundamenty będą głębokie na jakieś 1,80..... bo musimy wybrać z ław torf aż do gruntu nośnego.
Na spód zamierzamy dać metr betonu słabego czyli jakieś B10.....a potem na wierzch na 80 cm normalny beton B20. Architekt poparł pomysł ....czyli wszystko jest ok.
Dziś mam urlop, robimy objazdówkę po okolicy ....jedziemy zamawiać materiał ...czyli beton komórkowy, stal. Już musimy zamówić więźbę.
No a potem jedziemy na nasze włości zasypać to co kopara wykopala....a potem grill w miłym towarzystwie sąsiadów (trza chiba kupić jakieś napoje orzeźwiająco-wyskokowe. ).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia