Zośka - domek Daggulki i Tomaszka
Dziś cały dzień i jeszcze jutro wspólnymi siłami wszyscy walczą z kanalizacją...w zasadzie z gruntem a nie z kanalizacją , bo jak wszyscy wiedzą nasz grunt to torf z wodą, czyli centralnie do d..... - a co za tym idzie dużo ciężkiej pracy i atmosferka do kitu.
Poprzednio tydzień temu jak kładli rury - po położeniu nie zasypali rur , tylko przysypali lekko piachem , w związku z tym, iż z torfu woda płynie rzeką.... w nocy piasek wypłukało, rury wysadziło i spadek się stracił.....trzeba poprawiać, więc poprawiają.
Mnie tam dziś nie było (był i pracował mój Tomek z sąsiadami) .... ....podobno lekko nie było i stwierdził, że jak już jutro zasypią to kamień spadnie mu z serca .
Byłam za to u lekarza (w zasadzie okazało się , że normalny człowiek po takiej dawce leków powinien być już wyleczony-a u mnie tylko maleńka poprawa ).... zastrzyki (nie wspomnę że bolesne jak cholera ) jeszcze do wtorku dwa razy dziennie ...czyli w sumie byłoby ich 16 razem (ło matko, tyłek jak sitko będe miała )...czyli nadal chora, nadal leżeć.... i znowu zawisło nade mną widmo szpitala bo pani doktor mówi , że jak do wtorku nie przejdzie to ona nie podejmuje się kontynuacji leczenia...za duże ryzyko podobno .
Żeby było śmieszniej to w niedzielę już za 2 dni mam egzamin z prawka....no i tu ciśnie się pytanko....czy ja na takich prochach i lekach dodatkowo z zawrotami głowy, ogólnym osłbieniem...i takimi tam....więc czy ja mogę wsiąść za kierownicę . No ,ale w związaku z tym, iż na termin u nas czeka się dwa miesiące niewiele się zastanawiając podejmę to ryzyko..... albo się uda albo nie ....trudno.
Co do budowy, górale jadą dziś lub jutro do domku, wrócą pewnie jak zwykle w środę ...więc zaraz w środę zadzwonię do majstra żeby dał kogoś do rozszałowywania stropu ....trza zabierać się do pracy...i trzecią transzę odebrać, z majstrem się rozliczyć , dach w końcu postawić .
I tyle na dziś.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia