Czas wyciągnąć dziennik z czeluści

Tydzień do spotkania forumowiczów w Ruścu ... bardzo się ciesze, że udało się je zorganizować .... że przyjedzie tyle wspaniałych człowieków ... nie mogę się doczekać .

Rudy wiewiórek rośnie jak na drożdżach .... to Kasi pupilek

http://img16.imageshack.us/img16/427/kasiairudy.jpg

http://img43.imageshack.us/img43/2181/kasiairudypi.jpg

A tutaj .....pamiątka na własne życzenie .... tak kończą się prace ogrodowe w klapeczkach

http://img195.imageshack.us/img195/1623/nogas.jpg

wyrywałam sobie chwasty spomiędzy krzaczków płożaczków na skalniaczku w klapeczkach .... no i nadziałam się na patyk ....patyk wbił się w palec miedzy palec a paznokieć od góry.... patyk wyjęłam, ale w ciągu 2 godzin paluch spuchł , zrobił się czerwony i bardzo bolał .... na szczęście gadałam akurat na gadulcu z gawlem i mnie namówił - pojechałam do szpitala - do rana mogłoby juz nie być tak kolorowo....

znieczulili (a bolało jak cholera - dwa zastrzyki w opuchnięty obolały paluch) ... potem rozcięli, wyjęli patyk którego kawałek okazał sie tkwić w paluchu , wyłyżeczkowali fanfocle z tego drewna (rozważali wycięcie paznokcia - ale ostatecznie odstąpili na szczęście), zaszyli , zabandażowali, dali recepte na antybiotyk , chcieli dać L4 ale odmówiłam bo ja pracować musze .... na odchodnym usłyszałam od Pana chirurga , że nie gwarantuje sukcesu, bo rana była paskudna , drewno wiadomo- brudne i on nie wie czy sie nie wda cuś tam . Kazał w poniedziałek iść do lokalnego chirurga coby tam zajrzał .... a za 10 dni zdjęcie szwów .... już se kuźwa potaniałam na pożegnaniu lata ...oczywiście pojadę - ale bede siedzieć jak to ciele

a teraz przestało działać znieczulenie i boli mnie jakby mi ktoś tam żywcem rozgrzanym żelastwem przypalał ...trzy nurofeny nie dały rady

jutro już powinno być lepiej ....oby

historię sobie wkleiłam po to , aby na drugi raz jak mi przyjdzie do głowy plewić w zandałkach - puknąć się najpierw w pustą łepetynę