Dziennik budowy - aga81
Zakupów nie było, bo nic z mężem nie ustaliłam
W Rzeszowie byłam i okazało się, że jest spora różnica w cenach (nawet po 5-6 zł) i bardziej będzie nam się opłacało sprowadzić materiały z Rzeszowa niż kupować u nas, w Sanoku (łącznie z transportem). Mamy 2 tygodnie na ustalenie co i jak chcemy, bo będą targi budowlane i może będę jakieś lepsze oferty bezpośrednio u producentów... zobaczymy :)
Wyszedł nam problem i to całkiem spory niestety Wituś położył w sobote płyty na podłogach i zabrał się za kucie tynków na balach żeby je odsłonić. Nie skuł dużo, ale starczyło żeby zobaczyć, że 2 dolne belki są zjedzone przez jakieś robactwo A tak się cieszyłam, że mamy taki zdrowy domek... Teraz nie wiemy co robić - czy wymieniać te belki czy zostawić to tak jak jest, bo nas i tak przeżyje ta chałupka. Ale z drugiej strony jak sie robi remont to może i to by zrobił, ale pozostaje pytanie - JAK? Pewnie trzeba będzie wycinać po 1 m i murować, bo niby jak inaczej - to są belki na samym dole, nie można ich tak po prostu wyciągnąć (zresztą żadnych by nie można było). Nie wiem też czy sprawdzać całą chałupkę czy dać sobie spokój? Gdybym to chciała zrobić teraz musiałabym też rozwalać elewację (są tam deski), ale nie planuję teraz robienie elewacji i nie chce żeby mi dom straszył sąsiadów Jakbyśmy je wymieniali to pewnie przy ocieplaniu domu (do 5 lat podejrzewam) wtedy sciągniemy deski i będziemy wymieniać te 2 belki po kawałku, damy od razu izolację poziomą, bo jej nie ma przecież. Aż się boję co może nowego wyskoczyć - im człowiek będzie więcej odsłaniał to coraz więcej będzie problemów, których się nie brało pod uwagę na samym początku...
A najgorsze jest to, że kładło się te płyty po to żeby kuć ściany i dosłaniać bele, płyty leżą, a z belami nic się nie dzieje, bo niby po co mamy odłaniać chore belki.... i robota znowu stoi... a tu by się człowiek chciał wprowadzić na swoje
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia