Domek Avy i Marka
Dzień zaczął sie jak co dzień.
Wstaliśmy o 6 rano wiedząc, że mamy mnóstwo spraw do załatwienia związanych z domem i musimy zdążyć ze wszystkim do 9ej aby M mógł pojechać do pracy. Po kilku minutach na nogach okazało sie jednak, że nie do końca jest tak jak wcześniej. Czułam,że coś sie w środku dzieje o czym nie omieszkałam poinformować M
Widzieliście kiedyś jak "robi pyszczkiem" rybka wyciągnięta z wody? M wyglądał równie inteligentnie
otworzył buzię i "robił rybkę" mrugając jednocześnie oczyma..
Przezabawny widok..hihi
Ale ponieważ jeszcze przed wyjściem z akademika (tam sie przenieśliśmy 1 września ;( )wszystko się w zasadzie uspokoiło zapakowaliśmy sie do auta i wio :) Zawieźliśmy co trzeba do Konarzewa, pojechaliśmy do ZUDu wsprawie naszej wody (gdzie M zdążył przeprowadzić dyskusję z dyrektorem na temat debilizmu niektórych ustępów w umowie ) i pomalutku wracaliśmy do Poznania. Cała akcja zajęła ponad dwie godziny i niestety juz w samochodzie okazało sie, że odczuwam delikatne skurcze..hmm..
Ze śmiechem pytałam M, która jest godzina, za każdym razem gdy poczułam, że się "dzieje" :) M w pierwszech chwili nie zrozumieł o co chodzi tylko potulnie odpowiadał. Po 5 razie warknął jednak, żebym przestała sie pytrac głupio o godzine co 10minut!
Popatrzyłam na niego znacząco a on ZZIELENIAŁ
Około 9.30 okazało sie jednak, że pomału robi sie mniej zabawnie, za to bardziej boleśnie i w dodatku co 8 minut.. ehm..no cóż. Poprosiłam o zawiezienie do kliniki na Polną..
a w oczach M? PANIKA. Dlaczego?
Wcale nie dlatego, że mała miała pojawić sie na świecie, ale dlatego, że miała sie pojawić bez "papierów". W ferworze działań bojowych na budowie zapomnieliśmy o dorbnym fakcie, czyli konieczności złożenia wizyty w usc żeby M mógł uznac małą z racji, że pozostajemy w pieknym związku nieformalnym
Powiedziałm sobie: TRUDNO.
Zmieni sie jej nazwisko na Twoje jak wyjdziemy ze szpitala.
A M?
Zamiast więc jechać od razu do szpitala, zawiózł Mnie do.. urzędu.
Wyciągnął kilka niedobudzonych pań zze biurek i kazał sporządzić stosowne dokumenty. Kobieta mało z krzesła nie spadła, jak się dowiedziała, czemu ma cos zrobic w takim pędzie i to z samego rana
Ekspresowo podpisywałam jakieś świstki w pokoiku na entym piętrze podczas 6 minutowej przerwy między kolejnymi skurczami :) No dobra. troche zachodu ale M sie cieszy, że nazwisko na Z będzie od razu :)
Po wizycie na Libelta, w końcu dowózł mnie do kliniki..
:)
eh.. zabawiał opowieściami o płytkach i wyglądzie kuchni w drodze na oddział
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia