Dziennik Ged'a
Wtorek 26 lipca 2005
Kupiłem dwa kilo karbidu na krety. Według mojego doświadczenia jest to dobry środek. Ważne aby stosować go bardzo, ale to bardzo systematycznie. Trzeba przyjąć zasadę, że pierwszą czynnością rano jest karbidowanie nowych kopców.
Za dzisiejszych prac.
Bartek skosił placyk, maliny, sad z lewej i prawej. Robił to 4,5 godziny, zarobił 27 zł. Maciek zglebogryzł plac pod domem i wykopał fundament pod jedną belkę. ...
Diana z Kasią wydarły chwasty z lewych daglezji i walczyły z gromadką dzieci. Sąsiadka odchwaszczała maliniak. Ja nic nie mogłem robić, doglądałem pracę innych. Każdemu trzeba było pokazać co jak i gdzie, nauczyć, sprawdzić. Nie lubię tego, ale kawał roboty został odwalony.
Środa 27 lipca 2005
Zadzwonił pan z banku i uprzejmie poinformował, że przydzielił mi 20 tys kredytu w ROR. Spytał czy tyle mi wystarczy, bo jeśli chcę to może być więcej, ale od przyznanej kwoty od ręki inkasują jeden procent bez względu czy skorzystam z kredytu czy nie i czy mi się to opłaca. Miły pan.
W drodze na działkę odwiedziłem kilka hurtowni z deskami. Kupiłem 6 deseczek za 53 zł. 3mx17cmx32mm. Deski przeznaczę na meble ogrodowe. Lubię robić w drewnie, ale wolę w stali. Za kilka dni będzie trzeba pociąć, pospawać, poszlifować troszkę słupków do ogrodzenia, miodzio. Odwiedził nas dziadek Józek. Te deseczki to troszkę dla niego. Będzie miał zajęcie z heblarką, piłą i szlifierką. Dziś wystrugał 4 deski. Jutro potnie i przeszlifuje. Zabetonowałem jedną belkę ogrodzenia. 4 worki cementu. Pospółka, mało żwiru za to sporo gruzu. Zapomniałem zazbroić! Zobaczymy co się stanie. W ostateczności belkę się wymieni za klika lat. Na 25 kilo cementu daję 20-24 łopat pospółki i 4-5 żwiru. Cement portlancki, jedynka. Wody do odpowiedniej konsystencji. Mam betoniarkę 100l na agregacie 650/900 W. Jest trochę mała, aby zrobić słaby beton trzeba sporego doświadczenia. W przeciwnym wypadku betoniarka się zamula. Cokoliki słupków spaprałem. Robiłem trochę na oko bez sznurka, a gdy teraz go pociągnąłem, okazało się, że murek wyjdzie w żmijkę 1-3 cm na 3 metrach. Może nikt nie zauważy, ale to wstyd.
Kasia randapowała, jak zwykle. Wieloletnie chwasty są tragiczne. Najgorsza jest malina. Odrasta jeszcze po 3 randapie. Dzieciaki miały raj. Ganiały po górkach lessu powstałego z wykopu pod przedni murek ogrodzenia. Przyszedł mi do głowy pomysł, aby ziemie z pod domu rozplantować w postaci górek, pagórków, dolin (specjalnie dla dziecięcych zabaw), obsiać to wszystko trawą i kosić kosą spalinową, bo zwykłą kosiarką się nie wjedzie. Bartek i Maciek nie pojawili się. Wczoraj dostali po parę dych więc dziś im kasa niepotrzebna. Przydali by się do wykończenia trawnika pod domem.
Trawnik pod domem musi powstać, bo chyba w tym roku nie rozpocznę. Na wiosnę przejechałem ten teren glebogryzarką, ale nie wysiałem trawy, myślałem, że projekt szybciej powstanie i wystartuje w sierpniu. Do przedwczoraj na tym fragmencie ziemi porosła lebioda na metr wysoka. Brzydkie to było strasznie.
Przestroga dla wszystkich posiadaczy działki! Warto działkę obsiać trawą i systematycznie kosić. O wiele łatwiej jest sobie dać radę z trawą niż z chwastami. Koszenie wcale nie jest takie pracochłonne, a jeśli ma się jakiegoś młodzieńca który chce coś sobie dorobić to kosztuje to naprawdę niewiele. Koszenia nie trzeba akordować, przy kosiarce z napędem nic się nie przyspieszy, ani nie zwolni.
Martwi mnie perspektywa wyjazdu z rodziną nad morze. Konieczność, ale co ja tam będę robił? To się nazywa pracocholizm.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia