Historia budowy naszego domku
I tak dochodzimy do chwili obecnej - wczoraj odebrane pozwolenie na budowe lezy sobie na poleczce i sie uprawomacnia. Pewien etap - powiedzmy sobie - wstepny, mamy juz za soba.
Czytamy teraz pilnie fachowa literature, ogladamy wystawy sklepow budowlanych i chloniemy teorie.
Od mniej wiecej 3 miesiecy szukamy tez generalnego wykonawcy. Z powodu braku czasu idea nr 1. byl wykonawca pod klucz. Jednak przy naszym praktycznym podejsciu ciezko jest przezyc radosne deklaracje panow ktorzy wiedza wszystko, budowali z wszystkiego i wszedzie a nasze pytania zbywaja lekkim usmieszkiem. Cena jest tu pochodna metra powierzchni uzytkowej i kryteria jej ustalania pozostaja dosc niejasne. Dalem sobie w koncu spokoj z przepytywaniem firm znalezionych w ogloszeniach czy w sieci. Koncepcja ewoluowala w kierunku zatrudnienia odpowiedzialnej za wszystko firmy, ale w wyraznym rozbiciu na poszczegolne etapy budowy. Wciaz nie jest to system gospodarczy, od ktorego staram sie trzymac z daleka chocby z uwagi na VAT, ale wymaga on wiekszej ingerencji z naszej strony i nieco innego rozplanowania kredytu.
Na razie jest dwoch kandydatow do zaszczytnego tytulu Wykonawcy Roku. W najblizszych tygodniach chcialbym wreszcie zakonczyc ten proces bo czas goni i pora zabrac sie za sprawy finansowania, a tu bez realnego kosztorysu sie nie da...
Na naszej dzialce pojawil sie pierwszy obiekt - poswiateczna choinka. Jak bedzie dzielna to nawet z takim szczatkowym korzeniem sie przyjmie. Chyba nie ma nic do stracenia...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia