Dziennik Ged'a
Wtorek 6 listopada 2007
Dachowcy nie dojechali pewnie tam u nich lało. Wczoraj obiecywali, że będą o 6 rano. Obiecanki cacanki...
Moi obsypywacze pracowali solidnie, ale mokra pogoda popsuła szyki. Rano był mróz i praca szła dobrze, od południa mróz puścił i zrobiło się bagno. Dwóch młodych poszło wcześniej, przyzwyczaiłem się do tego.
Zrobiłem przepust do wodociągu, wcześniej był w innym miejscu, po zmianie jest wygodniej - mniej rurek do prowadzenia.
Wyprowadziłem z domu rurę do kranu w altanie, jutro jeszcze jedna rura, która wodę wodociągową będzie wpuszczać do rur odprowadzających wodę z rynien. Po co? ano po to, aby można było napełnić zbiorniki gdyby długo nie było deszczu. Całe podlewanie działki będzie iść właśnie z tych zbiorników (40 tys. litrów) nawodnienie będzie miało swój własny hydrofor. Wczoraj wprowadziłem do burzówki rurę doprowadzającej wodę z pompy ze studni drenażowej. Od nadmiaru wody głowa nie boli.
Z ciekawostek: metodą irlandzką poprowadziłem jedną rurę kanalizacyjną ... na zewnątrz budynku będzie szła w warstwie ocieplenia - nie przewidywałem odprowadzania ścieków z garażu, ale gdy pojawiła się perspektywa tymczasowej przeróbki tego pomieszczenia na kuchnię - nie było wyjścia - kanaliza musi być. Nie chciałem puszczać tej rury piwnicą, bo piwnica również ma być estetyczna.
Jutro przerwa w pracy, robotnicy nie przychodzą - muszę pozałatwiać kilka ważnych spraw.
Fotki będą w niedzielę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia