Retrospekcje Wlowika
Zimowanie
No i niestety nadeszła zima... W końcu to grudzień, nic dziwnego...
Stoją więc ściany parteru, leży strop, szczerzą się w niebo pręty do murbelki i ścianki kolankowe. Podłoga parteru to rozdeptane klepisko usiane lasem stempli różnego rodzaju. Otwory okienne puste... Zadnych drzwi ani bram...
Taki, trochę smutny widok, ale tylko gdy nie świeci słoneczko. Poza tym, to wszystko zgodnie z planem. Musi się wietrzyć, moczyć, wysychać i układać.
Budowa zimuje a my bierzemy się za załatwianie kredytu. Wiadomo przecież, że za stan surowy zapłacimy wszystkim co mamy, na resztę trzeba drugie tyle...
Asieńka bierze się za temat ostro i wkrótce wiemy, że w Wejherowie, gdzie pracuje w banku jej znajomy ze szkoły, załatwimy to najsprawniej.
Potrzebne papiery i zaświadczenia składamy w styczniu, w lutym pieniądze są na koncie... Proste... Tylko trochę biegania do Sądu po wypisy z Księgi Wieczystej (a tam akurat przenoszenie danych do systemu komputerowego ! Koszmar...)
Ważne, że jest...
Tymczasem zaczyna nam doskwierać mieszkanie w wynajętym lokum. Owszem, sąsiedzi mili, ale czasami trudno z nimi wytrzymać.
Starsza Pani z góry, ma zwyczaj robić schabowe (takie dobrze tłuczone) w piątek wieczorem... późnym wieczorem... a raczej nocą... Więc co piątek około północy wali w te kotlety aż tynk z sufitu leci...
Dzięki temu wiemy ile osób przyjdzie w niedzielę na obiad...
Sąsiad zza ściany jest pedantem, więc odkurza codziennie jakimś wyjącym urządzeniem... Któregoś dnia wpadł do nas, że go zalewamy ! Myślałem, że piwnicę, bo mieszkamy na parterze, ale nie, jemu cieknie po ścianie, przy której u nas jest szafa... Woda z szafy ? U nas sucho...
Osobną sprawą jest piwnica w tym domu... Duża, widna i wilgotna... Woda podchodzi przez podłogę i płynie na korytarz. I stale zapach pleśni...
I jeszcze hiszpańskie, mrozoodporne kafelki na tarasie... Makabra ! Wszystkie odmrożone !
c.d.n.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia