Retrospekcje Wlowika
Marzec 2004.
Śnieg topnieje, robi się cieplej, i zbliża się termin ukończenia budowy... Zima wprawdzie trochę przeciągnęła, ale nie powinno być źle.
Tyle że na razie jest. Ekipa wróciła na plac boju z nową energią, ale tartak się spóźnia z drewnem. Akceptujemy więc propozycję szefa, wykonania izolacji i tynków. Pieniądze z kredytu już przecież są.
Złe wieści pojawiają się także z innej strony. Podsumowanie dochodów z naszej pracy wykazuje poważny deficyt. Asieńka straciła pracę w firmie księgowej (bo firma cienko przędzie...), moja firma też coraz cieniej, i bynajmniej nie z mojego zaangażowania w budowę, ale taki nastał okres w handlu (stagnacja ?), grudzień nie przyniósł spodziewanego wzrostu dochodów... Siąść i płakać. Póki co, wspomaga nas kredyt, ale tak długo nie pociągniemy. Po trzech miesiącach dokładania do interesu i szukania pracy jedynym rozwiązaniem staje się zwolnienie pracownika i zatrudnienie Asieńki... Taki los. Praca tylko dla znajomych...
Budowa.
W sypialniach, w salonie i w garażu stoi pół metra wody... Stoi . Martwić się, czy cieszyć ? Niby grunt na pewno się zagęści, ale co potem z nią będzie ? Przecież nie wyschnie przed wylewkami ...
Dwa dni później śladu po niej nie było, i w kątach, tam gdzie nie było dobrze zagęszczone, zrobiło się niżej. Pręt przestał się dawać wciskać w grunt...
Pora na znalezienie okien i drzwi.
Stolarka PCV , biała oczywiście, bez bajerów i cudów na kiju (miała mieć szyby P-II, ale zrezygnowałem na rzecz tańszych, tylko foliowanych wewnętrznie, bezpiecznych), zamówiona została w "Windows 2000", bynajmniej nie przez internet.
Brama garażowa z napędem, montażem i dodatkowymi drzwiami przeciwogniowymi do domu , za cenę samej bramy, obstalowana w "Hajwam"-ie, drzwi wejściowe i przejściowe z promocji w "BAT"-cie...
Montaż ? A, tak z nudów, zrobiła ekipa...
c.d.n.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia