Retrospekcje Wlowika
Jutro... było futro.
Owszem, byli, może nawet wczoraj, bo zostawili tonę gipsu na palecie i maszynę do pompowania i mieszania tego gipsu... No i parę używanych desek.
Wszystko to zwalili w garażu bez bramy i zniknęli. Nie było ich tego dnia , ani następnego, ani dzień później. Trzeciego dnia była niedziela, więc zadzwoniłem w poniedziałek...
"Ano, wie pan, majster miał pierwszą komunię w rodzinie, i jeszcze nie doszedł... Ale jutro, góra pojutrze zaczną ostro..." Ostro, to oni już pojechali, jeśli trzeba im dwóch dni na dojrzewanie, ale to ich sprawa... Założyłem i tak dwa tygodnie, nim plan się obsunie.
W środę przyjechali z resztą sprzętu, ale bez szefa, bo podobno nie miał czasu. A pomiary zrobi się jak będzie ("przecie ściany się od tego nie skurczą").
Może i się nie skurczą, byle się nie rozciągnęły...
Całą środę panowie zabezpieczali okna i drzwi folią i gruntowali jakimś niebieskim paskudztwem wszystko wokoło. Szło im sprawnie, pomyślałem więc, że nie jest tak źle, do końca tygodnia pewnie skończą...
c.d.n.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia