Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    42
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    99

Retrospekcje Wlowika


wlowik

904 wyświetleń

... Teraz już poszło "z górki".

 

Przyjechał "Turbokominek" i fachowcy od instalacji. Zaparkowali pod samymi drzwiami tarasowymi,sprawnie przetransportowal "potwora"i na miejsce "stałego pobytu", omówili przebieg instalacji i koszty... I wzięli się do roboty. Na wkład nierdzewny żaroodporny do komina nie trzeba będzie czekać, bo dzisiaj wymierzony, pojutrze będzie na miejscu. Trzeba tylko przygotować otwory w kominie i kanale wentylacyjnym, naszykować podest na dachu, by ułatwić dostęp do wylotu komina. No i polutować miedzianą instalację. Rurki fi.28 wystające z podłogi w salonie (moja pierwsza robótka ręczna na kolanie) zostały połączone z obiegiem zamkniętym "Turbokominka" , naczynie przelewowe obiegu otwartego wylądowało na poddaszu, rurki puszczone zostały kanałem wentylacyjnym. Uzupełnianie wody systemu otwartego z instalacji na poddaszu, ewentualny spust wody rurą doprowadzającą powietrze pod kominek...

Prace przebiegły bez przeszkód i zgodnie z planem. Po trzech dniach wszystko było gotowe do uruchomienia. Oczywiście jedynym ujęciem wody był wówczas wąż ogrodowy, ale na tyle długi, że sięgnął poddasza. Próba napełnienia obiegu otwartego zakończyła się sukcesem. Nic nie ciekło.

 

I tak miało być.

Robocizna zapłacona została "od ręki" gotówką, materiały, zgodnie z zużyciem, na fakturze. I tu mały zgrzyt... Już na pierwszy rzut oka widać było, że tej rury miedzianej fi.28 jest za dużo... Miarka, ołówek, mazak do znaczenia, i pomiary... Złączka kielichowa wewnętrzno-zewnętrzna kątowa 30*...redukcja, zawór, mufa, przyłącze... I ni cholery dopasować nie idzie co do czego, nie wspominając, że rury 15 mb za dużo... Krótka rozmowa i wszystko jasne. Przyjadą zmierzyć i wytłumaczyć, bo im też stan rury w magazynie nie pasuje.

Trzy dni później jest korekta faktury i przeprosiny. Nie gniewam się, ale niesmak pozostał... Chyba resztę instalacji zrobię sam...

 

Pracowite dni również przy odnajdywaniu puszek elektrycznych. Nie dość, że zagipsowane przez tynkarzy na amen, to jeszcze pokrzywione, pozagniatane i wgniecione... Końcówka kabla do kinkietu w ogóle gdzieś zatynkowana... Diabli mnie biorą, klnę na tynkarzy i dłubię w tynku. Cholerna strata czasu. Chyba jedyne, co im wyszło, to mój nożyk do tapet i ołówki stolarskie...

 

c.d.n.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...