Dziennik Anetmar
Może wyleziemy z tego poślizgu, w któryśmy wpadli....?
Nasi Murarze Kochani się spisali i PRAWIE wszystko na dziś rano przygotowli.... brakuje nam wyprowadzonego szczytu nad garażem i niestety spece od klinkierowych części komina nie dali rady obu skończyć i zrobili wczoraj tylko jeden. (jeszcze go na własne pikne oczęta nie widziałam a jedynie za pomocą zdjątka telesionem wykonanego.... nie spodobało mnie się toto ale poczekam z awanturrą do wizji lokalnej )
Dachowcy się stawili punktualnie czyli o 8 i bez zwłoki najmniejszej do dzieł przystąpili!!!!!!!! Zaskakują mnie!!!!!!!!Takich pracowitych ludzi to ja jeszcze nie spotkałam Żeby tylko bałagan po sobie posprzątali tym razem ! Ostatnio przegląd ich jedno dniowego jadłospisu po działce miałam rozsiany jak ta lala
Żeby mi nie było za wesoło to Ślubny mnie leciuchno ciśnienie podnosi od bladego świtu (pewnie to z troski bo normalnie niziutkie mam!!!). Sklerozę Bidulek ma galopującą i dziś w pełnej krasie się objawiła! Pojechał na budowę , A JAK!, Dachowców wpuścić , A CO!, tyle, że zapomniał projektu dachu z rozpisanymi arkuszami blachy itd. Dzwoni do mnie każe szukać i czytać co tam nasmarowane, no to ja grzeczna żonka robię co mi kazali i... się okazuje że głowę zawracam bo on i tak nic nie rozumie bo przed gałami nie ma a czego się spodziewał??? że telepatycznie wizję przekażę????? Prawie mi się oberwało, że On się spieszy a ja Mu głowę zawracam! Ojjj jak ja to lubię! Cóż jednak poradzę... ciężki los mężatek czasem daje znać o sobie
Tak mnie tylko czasem strach obleci, że On kiedy może zapomnieć do domu wrócić, albo i drogę przez zapomnienie do naszego gniazdka zagubi?
Oj lecę na budowę porządnie uroki odczynić cobym w złą godzinę niewypowiedziała!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia