Prymulkowa przygoda.
Marazm i zastój w dzienniku
Aczkolwiek żadnych spektakularnych postępów nie ma... Wciąż jeno gipsy, płytki, gipsy, płytki... Aż się chce...
Powoli załatwiamy też papierkologię do odbioru budynku.
Mamy już inwentarkę, mamy uzupełniony dziennik, mamy wykonane pomiary (papierek lada dzień spłynie) i właśnie przed chwilą odebraliśmy decyzję o nadaniu nr porządkowego posesji (nadali nam nr 32A, jakby ktoś potrzebował ).
Wczoraj zleciłem wykonanie świadectwa energetycznego.
Trzeba będzie jeszcze się dokładnie zorientować w kwestii niezbędnych papierów, żeby potem się nie odbić od biurka...
Barierka dojechała cało i szczęśliwie. Teraz sobie leży w składziku i czeka na swoją kolej.
Ostatni pokój został już zapłytowany powierzchniowo, jeszcze tylko szpaleta okna do zrobienia i będzie finisz z g-k na poddaszu (jeszcze drobiazgi w łazience, typu obudowa stelaża wc-klopa i półeczki przy ściance kolankowej, ale to kiedyś tam ). Teraz spoinowanie, szlifowanie, finiszowanie i szlifowanie Brrr... Nie lubię tego :/ No, ale mus to mus...
Póki co najważniejsze jednak, to skończyć klatkę schodową i wziąć się za balkon - trzeba barierki porobić, żeby móc odebrać w końcu budynek i mieszkać oficjalnie... I najważniejsze - móc zmienić tę cholerną złodziejską taryfę energetyczną C na G
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia