Dziennik Anetmar
Ciszaaa... taka cisza , że aż mi dziennik o drugą stronę się obił
Cóż ja jednak Biduleńka poradzić mogę... na budowie CISZAAAAA!!!!
Jak to okropniw brzmi i wygląda! Fuj!!!
Oczywiście jak to już w mej uroczej ( i jakże nieskomplikowanej naturze - Ślubny by się uśmiał) leży drobineczkę przesadzam. Cosik się dzieje tylko zdecydowanie nie tak szybko i spektakularnie jakby mi się widziało w sennych marzeniach. Jedyny niestety musiał zająć się pracą jak najbardziej zarobkową cobyśmy tynku ze ścian próbować nie musieli (mikro i makro elementy i owszem potrzebne ale chiba w nieco inszej postaci ) więc na działeczkę do ociepleniowych obowiązków może w dni wolne od pracy jedynie . Jak nie trudno odgadnąć do końca ocieplenia domku droga daaaleeekaaa i mozolna niestety Najbardziej nieszczęśliwa Latorośl bo w domku z konieczności z uziemioną Mamesią siedzi... oj On nam tą budowę długie lata wypominał będzie i oby jakiś trwałych śladów na wątłej psychice nie było
Mnie z leciuchna też już szarpać zaczyna , że nie mogę pojechać i pomarudzić drobinę... cóż vis maior....
Jest jednak szansa, że pojutrze tempo prac wykończeniowych w naszym domiszczu ulegnie podkręceniu Chyba sama nie wierzę w to co piszę... nadzieja jednak w życiu potrzebna jak tlen więc trzymam się jej z sił całych! Niestety cenne będzie to przyspieszenie
Jestem już prawie pewna, że na koniec listopada to my nadal w bloku koczować będziemy co oczywiście nie usposabia mnie radośnie ale... ale przecież kijem Wisły nie zawrócę, sama płytek nie położę ( o ociepleniu poddasza nie wspomnę) więc zaczynam dystansu z leciuchna nabierać i już nocne dramaty znacznie krócej dokuczają (no może częściej ale nie od 1 do 4 tylko tak jakoś godzinkę skromniutką )
Tylko ten mój choleryczny charakter ,o którym wspominałam, bezczelnie wyłazi w najmniej odpowiednich momentach Ślubny jakoś źle na te ekscesy reaguje (zupełnie nie wiem czemu? ) i jeszcze dość dobitnie to okazuje (czego już kompletnmie nie rozumiem )!!! Tłumaczę więc Mu z " MIŁOŚCIĄ", że niedocenia tego co ma ( a cudną żonkę przecież posiada!) bo czymż jest mała chwila słabości ( ) w porównaniu z np. tempym uporem ukierunkowanym na zakup 130 m2 płytek po 200zł albo rządaniem wydłużenia sobie doby o kolejne 24 godziny czy przymusem posiadania jakiś inszych dóbr materialnych w trybie natychmiastowym . Łagodzi to na czas jakiś nerwicę Ślubnego i niby nawet rację mi przyznaje ale chiba zmęczenie materiału powoduje, że tego zrozumienia na długo nie wystarcza
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia