Dziennik Ew-ka
Zwyczaje pogrzebowe na świecie
Indie
Najpopularniejszym obrzędem pogrzebowym w Indiach jest palenie zwłok i rozrzucanie prochów w Gangesie. Im bogatszy zmarły, tym większa szansa na całkowite spopielenie. To dlatego, że drzewo na pogrzebowe stosy jest bardzo drogie.Zamożni zmarli są też nacierani wonnymi olejkami, które jednocześnie przyspieszają spalanie.
Nie stać na to biednych, którzy swoich zmarłych palą np. na słomie, papierze i kilku polanach. Dlatego czasem w Gangesie pływają nadpalone szczątki ciał.
Madagaskar
Tę uroczystość rdzennej ludności Madagarskaru można porównać do naszego Święta Zmarłych - twierdzi Jarosław Kret, znany prezenter pogody i zapalony podróżnik, autor programu "Planeta według Kreta”. - Choć oczywiście obchodzone jest w skrajnie różny od naszego sposób.
Malgasze wierzą, że po śmierci dusze ich zmarłych opuszczają ciała i zagnieżdżają się w okolicznych drzewach czy kamieniach. Potem obserwują wszystko, co dzieje się w wiosce. Od czasu do czasu jednak wracają do grobu, by odpocząć.
- I wtedy powinny mieć w nim czysto - wyjaśnia Jarosław Kret. - Dlatego mieszkańcy Madagaskaru odkrywają kamienne mogiły swoich zmarłych, czyszczą ich kości z resztek tkanek i obficie polewają ich szczątki śmierdzącym bimbrem, który sami również w dużych ilościach przy tym spożywają.
Na koniec owijają kości w nowe, czyste, białe całuny i podpisują je flamastrami.
- A podczas tej całej procedury mówią do zawiniątek - opisuje podróżnik i prezenter. - Opowiadają im o wydarzeniach, które miały ostatnio miejsce, mówią o plonach, rodzinie. Panuje bowiem przekonanie, że nie wolno niczego kryć przed zmarłymi, by ich nie rozzłościć.
Obrzęd ten nosi nazwę Famadihana. Odbywa się rokrocznie we wrześniu lub październiku. Organizują go na przemian różne rodziny.
- A wszystko to odbywa się w bardzo wesołej oprawie - opowiada Elżbieta Dzikowska, znana podróżniczka - Na taką uroczystość schodzą się wielkie tłumy, gra orkiestra, jest wielka uczta.
Warto też wspomnieć, że groby na malgaskich cmentarzach niejednokrotnie wyglądają lepiej niż chaty we wsi. Zbudowane z kamienia, przez bogatszych grodzone są kamiennymi murkami.
- Na tych murkach maluje się atrybuty zawodu, który wykonywał zmarły albo obrazki świadczące o jego pasji czy ulubionych za życia rzeczach - wyjaśnia Elżbieta Dzikowska.
Indonezja
Bardzo uroczyście, ale i radośnie żegna się też zmarłych na Sulawesi, indonezyjskiej wyspie na Oceanie Spokojnym.
- Ale na taki pogrzeb człowiek musi zarabiać w zasadzie od urodzenia - mówi polska podróżniczka.
Zasada jest bowiem taka, że na pogrzebie trzeba zabić przynajmniej jednego bawołu. Im więcej bawołów zostanie na ucztę zarżniętych, tym lepiej dla ducha przodka.
- Dlatego bywa i tak, że ten, kogo trzeba pochować, czeka na swój pogrzeb nawet kilka lat, aż rodzina zarobi na uroczystość... - opowiada Elżbieta Dzikowska, która miała okazję być na aż trzech tego typu pochówkach. - Bliscy przeznaczają dla niego jakieś pomieszczenie w domu i tam przetrzymują
zwłoki, aż nadejdzie czas pogrzebu.
Jest on tym bardziej wystawny, im bogatszy był zmarły. Na niektóre pochówki zjeżdża nawet kilka tysięcy osób. Uczta trwa przez kilka dni, a świętujący na przemian jedzą, tańczą i modlą się za zmarłego.
Jego samego zaś, owiniętego w całuny, składa się do grobu wydrążonego w skale. Obok rodzina stawia figurkę "strażnika, który ma bronić zmarłego.
- A jeśli umrze niemowlę, to chowane jest w dziupli drzewa - dodaje Elżbieta Dzikowska.
Tybet
Jedna z najbardziej makabrycznych form pożegnania zmarłych ma miejsce w wysokich górach Tybetu. Jest tam miejsce, w którym ciało - ponacinane przez zajmujących się tym mnichów - zostawia się na pożarcie "świętym sępom”. Gdy z człowieka zostają już tylko kości, mnisi ćwiartują je i miażdżą, a potem także oddają ptakom. Tybetańczycy wierzą, że dzięki temu ich zmarły wraz z ptakami poszybuje do nieba...
- Byłam w pobliżu tego miejsca i widziałam tę górę. Sprawia niezwykle ponure wrażenie - wspomina Elżbieta Dzikowska.
Podobnie, bo wystawiając sępom na pożarcie, swoich bliskich "chowają” Parsowie zwani też Zaratustrianami. Jest to grupa etniczna wywodząca się od starożytnych Persów. Najwięcej jej przedstawicieli żyje w Indiach, w okolicach Bombaju.
- Na swoich cmentarzach, na które nie wolno wchodzić, Parsowie stawiają wysokie platformy - opowiada Jarosław Kret, autor książki "Moje Indie”, która w połowie listopada ma się pojawić w księgarniach. - Na tych platformach kładzie się zwłoki tak, by pod wpływem słońca zaczęły się jak najszybciej rozkładać i by mogły się nimi zająć ptaki.
- Lud Lozi na przykład zaklina w drodze na cmentarz zmarłego, by jego duch nie powrócił do domu - opowiada ks. prof. Józef Urban. - Zmarły wynoszony jest z domu z otwartymi oczami i ustami, w pozycji kucnej przez specjalny otwór przeznaczony tylko do tego. Ale jednocześnie na chatach budowane są specjalne półeczki, na których składa się drobne ofiary zmarłym i prosi ich o pomoc w razie niepowodzeń.
Są też plemiona, które w związku z wiarą w opiekuńcze siły przodków chowają bliskich niedaleko swoich zagród.
- Dzieje się tak na przykład w Zairze w plemieniu Baluba - stwierdza ks. prof. Urban.
Bardzo często praktykowanym zwyczajem wśród wielu ludów jest chowanie zmarłego wraz z przedmiotami, których używał. Robią tak na przykład Indianie Kuna Yala, którzy zamieszkują archipelag wysp San Blas. Swoich zmarłych chowają w wykopanych dołach, w których zawiesza się ich w zawiązanych hamakach. Najczęściej używane przedmioty wkłada się do grobu zmarłego, a resztę pali.
- Ubrania, naczynia czy przedmioty codziennego użytku palą też ludy czarnej Afryki - dodaje ks. Józef Urban. - U niektórych jednak można to zrobić dopiero wtedy, gdy minie czas żałoby. A ta trwa nawet rok. Do tego czasu żyjącym nie wolno dotknąć żadnej z rzeczy pozostawionej przez zmarłego.
czy wiesz,że ....
... w krajach islamskich zmarłego należy pochować do 24 godzin od śmierci. Trzeba to zrobić, by jego dusza nie utknęła w ciele. Dlatego zazwyczaj nie wykonuje się tu sekcji zwłok i chowa zmarłych w miejscu, w którym odeszli.
...w ubiegłym roku w USA w zatoce Biscayne niedaleko Miami otwarty został "cmentarz Neptuna”. Jest to podwodna nekropolia założona w otwartym morzu. "Nagrobek” na tym cmentarzu kosztuje od tysiąca do kilku tysięcy dolarów. Prochy skremowanego zmarłego zatapia się w specjalnym betonie odpornym na działanie wody. Masie nadaje się kształt np. muszli, kwiatu, kolumny czy lwa i zatapia. Cmentarz można odwiedzać nurkując. Palenia zniczy się tu jednak nie praktykuje.
... niektóre plemiona z Papui Nowej Gwinei ciała zmarłych układają na parasolowatych drzewach.
Ameryka ceni estetycznych zmarłych
W Stanach Zjednoczonych rozwinął się w ostatnich latach niemal cały przemysł, który służy poprawianiu wyglądu ciał zmarłych. Począwszy od prostych zabiegów kosmetycznych (stosowanych również w Polsce) na chirurgii plastycznej skończywszy. - W "Funeral Homes”, czyli domach pogrzebowych, są specjaliści kosmetolodzy, którzy poza makijażem malują też na przykład włosy zmarłym - mówi dr Mateusz Szubert, historyk kultury z Katedry Kulturoznawstwa Uniwersytetu Opolskiego.
Niemal powszechnie stosowanym zabiegiem jest też tak zwana tanatoprakcja, czyli balsamacja. Jest to zabieg, który ma uchronić ciało zmarłego przed rozkładem. Jest to możliwe dzięki wstrzykiwaniu do żył soli, które powstrzymują procesy gnilne.
- Wszystko to oczywiście dla komfortu żyjących, czyli po to, by zmarły wystawiony na uroczystości pogrzebowej w trumnie nie napawał grozą - wyjaśnia dr Szubert.
Nierzadkie są też zabiegi z dziedziny chirurgii plastycznej. Na przykład takie, które powodują, że zmarły wygląda, jakby się lekko uśmiechał.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia