Walka z wiatrakami, czyli budujemy Krzysia
No to się zaczęło. Tzn. zaczęło się znacznie wcześniej, ale teraz to wszystko zaczyna nabierać realnych szans na jakiś sukces. Ogólnie początek wyglądał tak:
Sierpień 2009
Któregoś letniego dnia wieczorem wpadł do nas Michał z informacją, że on ma już dosyć mieszkania w bloku i jaki by on nie był, to jednak blok – dzieci za ścianą ryczą, wyspać się nie można i ogólnie to fajnie byłoby mieć coś swojego. Usiedliśmy na tarasie z herbatą (a co w mieście w bloku tez taki można mieć – taras, nie herbatę) i puściliśmy wodze fantazji. Po 30 minutach mieliśmy już wybudowane domy, zaaranżowane ogrody, a na jednym z tarasów właśnie odbywała się impreza.
- Ty – powiedział Michał – a może byśmy się porozglądali za czymś do kupienia. Zamieszkalibyśmy z naszymi połowami koło siebie, ale by było genialnie
…zwariował? Genialnie to byłoby na odwyku po półrocznym mieszkaniu obok siebie. Później jednak zaczęły do mnie docierać plusy tego pomysłu. Kocham Wrocław nad życie. Uwielbiam klimat tego miasta, ale gdyby tak zamieszkać blisko niego (żeby w soboty było blisko do knajp na imprezy ) Zaczęliśmy dyskutować o naszych życiach na kredyt i wyszło na to, że zdolność na kupno powinna być. Ustaliliśmy, że przy jakiejś wolnej sobocie, wybierzemy się na poszukiwania. Mają być już działki z domami w stanie surowym otwartym lub zamkniętym i basta!
Wrzesień 2009 (jakaś wolna sobota)
Zapakowaliśmy rano się pełni optymizmu, w czwórkę do samochodu i wyruszyliśmy na poszukiwanie w okolice Wrocławia. Po kilku godzinach optymizm jakby trochę przygasł. Zjeździliśmy: Czernicę, Nadolice Małe i Wielkie, Dobrzykowice, Kamieniec Wrocławski, ba nawet okolice Żórawiny, Cesarzowic i coś na północy miasta. Jak działka była fajna, to domy nie za bardzo, jak dom całkiem, całkiem, to okolica do bani. W sumie zdziwiło mnie, że można kupić sporo domów w stanie surowym, ale to nie było to! Ostatecznie po południu doszliśmy do wniosku, że zobaczymy jeszcze same działki w Chrząstawie i… to było to! No dobrze, domów na tych działkach nie było, ale jakie piękne tereny!!! W aucie odbyła się mała narada wojenna, że zawsze można przecież kupić działki i wybudować domy z prefabrykatów, albo z bali – też będzie szybko, poza tym w tych czasach nie ma już przerw technicznych i można budować cały czas.
Wrzesień 2009 (tyle że bliżej października)
Porozmawialiśmy z właścicielem działek, bo się akurat taki tam znalazł. Pokazał nam piękne działki niedaleko lasu. Szczegół, że jakiś tor kolejowy sobie tam biegnie. Po wnikliwej wizji lokalnej okazało się, że pociąg tam sobie jeździ raz na dwa dni… Po prostu pięknie!!! Wieczorem, jak siedzieliśmy w domu zadzwonił Piotr z pytaniem co słychać. No to mu powiedziałem, że prawie się zdecydowaliśmy na zakup działek i w ogóle. Potem zapytałem czy czasami nie chcą się dołączyć do komuny pod Wrocławiem i okazało się, że jak najbardziej chcą :) . Ale numer! Sobotnim wieczorem spotkaliśmy się na jakiejś domówce, gadałem z Marcinem i mówię mu jakie piękne działki i że plan mamy ambitny – wakacje 2010 spędzić już na własnych śmieciach pod Wrocławiem.
Hmm – powiedział Marcin – bo wiesz, my się budować nie chcemy, ale myśleliśmy o zakupie działki pod przyszłościową budowę…
I tak to cztery pary z Wrocławia postanowiły zakupić cztery działki obok siebie – ODWYK W PRZYSZŁOŚCI MUROWANY!!!
Październik 2009
Wszyscy jak jeden mąż staramy się o kredy – okazało się trudniejsze niż myśleliśmy…
Listopad 2009
Mamy banki, ale decyzji kredytowych nadal brak. W tak zwanym międzyczasie odebraliśmy:
- Wypis i wyrys z ewidencji gruntów
- Odpis z KW naszych przyszłych posiadłości
- Wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego
Rewelacja – zaoszczędziliśmy już kilkaset złotych, bo wszystko składamy razem, a działki są obok siebie
Grudzień 2009
Nadal nie ma ostatecznych decyzji kredytowych
Styczeń 2010
Są decyzje! Wszystkie pozytywne! I tak to nadejszła wiekopomna chwila. Po wizycie u notariusza staliśmy się właścicielami nieruchomości gruntowych niezabudowanych, uzbrojonych, przeznaczonych pod zabudowę jednorodzinną A wyglądają one tak:
http://img641.imageshack.us/img641/4746/81653637.jpg
Luty 2010
Cholera jasna – czy ktoś może nam powiedzieć, dlaczego zima stulecia nadeszła właśnie teraz?!? Przerwy technologiczne jednak istnieją pod taką ilością śniegu, poza tym do pozwolenia na budowę jeszcze trochę czasu musi minąć. No głową muru nie przebijesz, Wisły kijem nie zawrócisz i wszelkie inne powiedzenia tego typu, poza tym przed nami kolejna przeprawa w bankach celem uzyskania kredytu na budowę no i najważniejsze – przecież trzeba wybrać projekty.
Dzień później – Zadzwonił Piotr z informacją, że oni już wybrali projekt i że może się sprężymy?!?
Nooo, my tez wybraliśmy tyle, że dopiero po wyborze projektu popatrzyliśmy w uchwałę MPZP i wyszło: dom z dachem dwuspadowym o kącie nachylenia 40-50 stopni, kalenica prostopadle do drogi (co za idiota wymyślił takie warunki!!!)
Szukamy projektu, a w tak zwanym międzyczasie znaleźliśmy architekta do adaptacji projektu, złożyliśmy wnioski o: uzgodnienia wodno-kanalizacyjne, energię, zezwolenie na wjazd z posesji na drogę publiczną itp.
Marzec 2010
Do naszej rodziny dołączył „Krzyś” tworzymy teraz piękny trójkąt. Krzyś ma to co chcieliśmy: Antresolę, duży salon, a poza tym jest prosty i pomimo, że przeznaczony jest do działki z kalenicą równolegle, to ustawimy go prostopadle a Krzysiu wygląda tak:
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia