Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    170
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    117

Dom Pod Modrzewiem


Żona budowniczego

156 wyświetleń

KIEROWNIK BUDOWY

 

 


Do naszego kierownika budowy trafiliśmy przez panią z banku. Poleciła nam ona tego pana jako bardzo skutecznego w załatwianiu wszelkich formalności. Niestety, opinia ta była bardzo na wyrost. Tak naprawdę pan ograniczył się do złożenia papierów w urzędzie i to dopiero mój mąż wydreptywał ścieżki od biurka do biurka, uśmiechał się czarująco do pań i w ten sposób przepychał nasze sprawy do przodu. Po otrzymaniu pozwolenia na budowę nasz kierownik był wyraźnie zdziwiony, że tak szybko można załatwić pozwolenie

 


Drugim jego hitem było uzupełnienie dziennika budowy. Potrzebowałam go do banku. Spotkaliśmy się w umówionym miejscu i dziennik został wypełniony szybko na masce mojego samochodu :) , a daty zostały wybrane losowo z kalendarza, aby wszystko się zgadzało.

 


Oczywiście nie jest aż tak źle - pojawia się od czasu do czasu na naszej budowie przed kluczowymi momentami budowlanymi, ale niestety papierów nie prowadzi na bieżąco.

 


Aha, jeszcze jedno. Jak płaciłam mu zaliczkę był zszokowany, że poprosiłam o pokwitowanie Najpierw poczułam się jak z Marsa, ale potem doszłam do siebie i stwierdziłam, że u diabła nie znam tego gościa, a to są w końcu nasze pieniądze i mam prawo wymagać.

 

 


MURARZE

 

 


Przed wyborem ekipy murarzy mój mąż sprawdził dokładnie na forum czego może spodziewać się w zakresie ceny. Gdy już miał ugruntowany pogląd ile może kosztować wybudowanie naszego domu poprosił o ofertę dwóch wykonawców.

 


Jeden był z polecenia naszego kierownika budowy. To już była podstawowa wada - jak wiadomo kierownik ma pilnować wykonawców i odwrotnie: wykonawcy powinni krytycznie oceniać zalecenia kierownika. Do tej wady doszła jeszcze cena - dość wygórowana.

 


Druga ekipa to szwagier koleżanki. Ale to nie jedyna jego zaleta Cena rozsądna, ekipa z dużym doświadczeniem (jest on "majstrem" przynajmniej w drugi pokoleniu, bo pracuje z ojcem, od którego przejął rodzinny biznes). Mało mówi, pracuje jak mrówka, łapie szybko (w końcu to absolwent politechniki) i bardzo dyskretny (nie ma np. przechwalania się komu to on budował domy - a budował sporo naprawdę dużych domów - wiem to z innych źródeł). Trafiliśmy więc jak na razie dobrze (żeby nie przechwalić, bo muszą jeszcze położyć nam więźbę). Oczywiście również i tu najważniejsza była bieżąca kontrola prac, bo drobne "mankamenty" też się przytrafiały, ale ogólnie było fachowo.

 

 


Murarze zaczęli od kopania fundamentów (6 kwietnia 2005):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/37/66/_503938_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/40/2/_503937_n.jpg

 


Filip oczywiście testował głębokość wykopów (to był dla niego wspaniały labirynt :) ):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/27/12/_503942_n.jpg

 


SAWA pracował ostro przy chudziaku pod stopę fundamentową:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/4/42/_503941_n.jpg

 


A oto nasz "poligon" fundamentowy w całej okazałości:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/11/4/_503940_n.jpg

 


Potem nastąpił długo oczekiwany moment wylewania fundamentów (7 kwietnia 2005):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/27/27/_503945_n.jpg

 


Betoniara dowoziła nam beton - na szczęście się nie zakopała w naszej glinie :

 

 


http://foto.onet.pl/upload/37/98/_503946_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/11/55/_503951_n.jpg

 


FUNDAMENTY

 

 


Nasze fundamenty są bardzo solidne - tak sądzę licząc ile na nie wydaliśmy

 


Powstały z bloczków betonowych (oto zdjęcie z 19 kwietnia 2005):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/22/93/_504381_n.jpg

 


Weszło w nie 30 ton piachu, które przerzucili SAWA i mój brat, pod uważnym okiem mojego Taty przez tydzień czasu (czyli po 15 ton na głowę). Tak wyglądały w dniu 1 maja 2005:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/12/79/_504382_n.jpg

 


W dniu 2 maja 2005 zostały wylany chudziak:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/33/14/_504383_n.jpg

 


10 maja 2005 rozpoczęło się budowanie ścian parteru (na zdjęciu majster i pierwsza cegła):

 

 


http://foto.onet.pl/upload/43/98/_504384_n.jpg

 


Efekt murowania naprawdę napełnił nas optymizmem - zdjęcia zrobione w dniu 26 maja 2005:

 

 


Nasza jadalnia

 


http://foto.onet.pl/upload/43/53/_504396_n.jpg

 


Widok od strony południowo-zachodniej

 


http://foto.onet.pl/upload/36/68/_504385_n.jpg

 


Widok od strony zachodniej - z tej strony będzie wjazd na podwórko i wejście do domu

 


http://foto.onet.pl/upload/4/97/_504386_n.jpg

 


Nasz taras

 


http://foto.onet.pl/upload/17/6/_504388_n.jpg

 


Widok od strony nieistniejących jeszcze schodów na wejście do salonu

 


http://foto.onet.pl/upload/44/84/_504389_n.jpg

 


Wejście do jadalni z kuchni

 


http://foto.onet.pl/upload/45/5/_504399_n.jpg

 


Przedpokój - w głębi łazienka

 


http://foto.onet.pl/upload/40/16/_504401_n.jpg

 


Widok od strony wjazdu/wejścia

 


http://foto.onet.pl/upload/6/44/_504387_n.jpg

 


A oto nasza pracowita pociecha (tą taczkę kupiliśmy z okazji rozpoczętej budowy):

 


http://foto.onet.pl/upload/33/46/_504405_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/43/17/_504406_n.jpg

 


STROP

 

 


W połowie czerwca następny ważny etap - strop. Zdecydowaliśmy się na strop tradycyjny. Mieliśmy duży problem z podjęciem decyzji, bo zarówno tradycyjny strop, jak i bloczki terriva mają swoich zwolenników. Ceny były porównywalne. Zdecydował aspekt praktyczny - na tradycyjnym stropie ścianki działowe można przesuwać do woli, a to dla nas jest ważne, bo w przyszłości da nam więcej możliwości, gdyby trzeba było coś przebudować na poddaszu.

 

 


W dniach 14-15 czerwca 2005 zostało położone zbrojenie stropu:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/15/34/_504439_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/9/60/_504441_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/5/60/_504444_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/47/15/_504448_n.jpg

 


16 czerwca 2005 - wylewanie stropu

 

 


http://foto.onet.pl/upload/15/48/_504464_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/27/9/_504465_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/4/55/_504466_n.jpg

 


W sobotę 25 czerwca 2005 przywieziono nam więźbę. W ramach oszczędności malowaliśmy ją we własnym zakresie. Nawet ja zaangażowałam się w to przedsięwzięcie:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/13/10/_504467_n.jpg

 


Na początku lipca 2005 (dokładnie 1-go) mury poddasza były już gotowe:

 

 


Łazienka i pokój od strony wschodniej

 


http://foto.onet.pl/upload/49/86/_504468_n.jpg

 


Widok na stryszek

 


http://foto.onet.pl/upload/45/13/_504469_n.jpg

 


Dwa kolejne pokoje

 


http://foto.onet.pl/upload/47/54/_504470_n.jpg

 


Widok w całej okazałości

 


http://foto.onet.pl/upload/30/49/_504471_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/21/25/_504472_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/7/42/_504473_n.jpg

 

 


DEKARZ

 

 


Poszukiwania dekarzy były żmudne. Po pierwsze dachówka ceramiczna - to już wykluczyło sporą grupę "specjalistów". Zapraszaliśmy na budowę co najmniej kilku, aż w końcu udało nam się wybrać najbardziej sensownego.

 


Jeden kandydat wydawał się nawet niezły, ale po zasięgnięciu opinii u jednego z inwestorów okazało się, że jego pracownicy podają sobie narzędzia rzucając je do siebie Już widziałam oczyma wyobraźni tą podziurawioną folię na naszym dachu.

 


Drugi "fachowiec" podał swoją cenę. Jak SAWA zapytał czy to cena na fakturę, zaczął mu wyliczać, że w takim przypadku musiałby doliczyć jeszcze 7% VAT oraz 15% podatku dochodowego. Mój mąż nie wytrzymał i grzecznie zapytał czy ma jeszcze w takim przypadku zapłacić mu ZUS za jego pracowników. Pan był wzburzony i w ten sposób zakończyły się dalsze negocjacje.

 


Za dwa-trzygodnie powinniśmy mieć już pokryty dach, więc poinformuję niezwłocznie wszystkich forumowiczów czy wybór był trafny.

 

 

 


WYBÓR DACHÓWKI

 

 


Niektórzy mówią, że od przybytku głowa nie boli, a jednak ... Wybór pokryć dachowych jest wprost niewyobrażalny. Ja osobiście dostałam oczopląsu. Wybór dachówki to jak wybór perfurm - nie można na raz testować zbyt wiele, bo po kilku rodzajach już nie wiadomo, który odcień jest który.

 


Poprosiliśmy w końcu o 3 wyceny: Roebena , Koramiki (to się chyba inaczej pisze) i Meyera (jak to stwierdził sprzedawca - mercedesa wśród dachówek). Oczywiście "mercedes" odpadł pierwszy jako dwa razy droższy od konkurentów. Pozostałe dwie oferty były zbliżone cenowo, więc zadecydowała estetyka.

 


Jeden podstawowy wniosek: trzeba się targować, targować i jeszcze raz targować (wtedy upusty są nawet do 35% od ceny katalogowej!).

 

 


W dniu 2 lipca 2005 dachówka dojechała na naszą działkę. Od tego czasu w naszym 64-metrowym mieszkaniu mamy skład folii paraprzepuszczalnej, kolanek rynnowych, kołnierzy okiennych i mocowań dachówki wszelkiego rodzaju, a teren budowy wzbogacił się o następne palety:

 

 


http://foto.onet.pl/upload/29/99/_504475_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/40/15/_504476_n.jpg

 


http://foto.onet.pl/upload/18/67/_504474_n.jpg

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...