Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    170
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    98

Dom Pod Modrzewiem


Żona budowniczego

160 wyświetleń

7 lipca 2005 - cd.

 

 


Tak jak prawie każdego popołudnia pojechałam na naszą działkę razem z Filipkiem. Mój synek na widok naszego domu krzyknął "Nie wierzę własnym oczom!". Rzeczywiście, widok jest już imponujący. Krokwie strzeliście pną się do góry. Miałam ze sobą aparat i zrobiłam kolejne 40 zdjęć i filmów - ciekawe kiedy to wszystko wywołamy (chyba nigdy, bo jak już zbudujemy nasz dom, to będziemy liczyć każdy grosz ).

 

 


Ekipa to po prostu kaskaderzy - chodzą sobie po tych belkach bez żadnego strachu. Podziwiam ich, bo ja sama mam problem z opanowaniem strachu kiedy stoję wysoko bez trzymania. Jutro powinni kończyć prace w drewnie i zostanie im wtedy resztka murowania: kominy i ścianki działowe. Może przed niedzielą zdążą, chociaż będzie pewnie trudno.

 

 


Widzę, że mój kochany mężulek (SAWA) jest już bardzo zmęczony tym tygodniem. Wydaje mi się, że to zmęczenie ciągnie się tak naprawdę od półtora tygodnia, kiedy w sobotę sam (!) pięknie ułożył całą przywiezioną więźbę. Ja z Anią tylko malowałyśmy impregnatem, a po tych dziesięciu godzinach miałyśmy dosyć. SAWA przekręcał nam te bele przy malowaniu, a do tego jeszcze z nami trochę malował. Efektem były siniaki na przedramionach. Był jednak z siebie bardzo dumny - dzięki jego ogromnemu wysiłkowi zdążyliśmy z malowaniem przed niedzielnym deszczem.

 


Jestem pełna podziwu dla jego uporu - dzięki niemu budowa tak szybko posuwa się do przodu.

 

 


Wczoraj Ania i SAWA upolowali na działce kreta :) . A było to tak: ponad tydzień temu powstał nasz pierwszy trawniczek. Podlewamy go z namaszczeniem, chuchamy i dmuchamy, a tu w pewnym momencie pojawiły się "malownicze" kopki. Kret znalazł na tym terenie dużo robaków do jedzenia, bo chyba przywędrowały do nas wszystkie dżdżownice z pobliskiego pola.

 


Polowanie dla nas zakończyło się sukcesem, ale niestety dla kreta nie bardzo - chcieliśmy go wypuścić, ale przypadkowo oberwał szpadlem jak chciał uciekać. Ania prawie się popłakała i chciała zorganizować mu pogrzeb. Niestety, to chyba nie będzie koniec polowań - nadal kolejna bestia ryje nam pod trawnikiem. Mam nadzieję, że tą uda się nam usunąć bez drastycznych metod.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...