Dom Pod Modrzewiem
16 lipca 2005
Dzień rozpoczął się bardzo niewinnie. Pospaliśmy prawie do ósmej - w końcu sobota. Już wczoraj zaplanowaliśmy, że cały dzień spędzimy na działce. SAWA - porządki, ja - nasza lebiodka na trawniku. Dzieci spokojnie miały zająć się sobą.
No i rzeczywiście. Ja rozpoczęłam moją walkę o 9-tej. Po pięćdziesięciu minutach wiedziałam już, że jest to walka bardzo nierówna, powiem więcej: rzeź mojej osoby dokonywana przez umiejętnie dowodzoną przez naturę armię lebiody . Całe szczęście, że SAWA wydał rozkaz odwrotu - pojechaliśmy oglądać bramy garażowe.
Bramy udało nam się zobaczyć, gorzej ze sprzedawcą. Niestety, w sobotę według naszych obserwacji marne mamy szanse na jakiekolwiek zakupy - pewnie sprzedawcy za dużo zarabiają, bo wszystko z reguły jest pozamykane lub nie ma z kim rozmawiać.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do hurtowni ogrodniczej. Ja, pełna rezygnacji, zapytałam miłej pani przy kasie czy przypadkiem nie ma jakiegoś środka chemicznego na "moje" lebiodki, który jednocześnie nie zniszczyłby mojego trawnika. Jakież było moje zdumienie, gdy pani odpowiedziała, że ma Moja radość była bezgraniczna. Jak ja wycałowałam to małe pudełeczko za 14zł w samochodzie. Gdy tylko dotarłam na działkę od razu przystąpiłam do oprysku. Niestety, po dwóch godzinach nadciągnęła burza Znowu natura okazała się silniejsza. Ale mam jeszcze ten środek w buteleczce i jak tylko pogoda się ustabilizuje podejmę kolejną batalię. Tym razem zwycięską.
Popołudnie nie było już tak sielankowe. Zjawił się nasz kierownik budowy. Obejrzał efekt pracy murarzy. Ogólnie mu się podobało, ale...
No właśnie to małe "ale". W tygodniu był u nas na budowie i oglądał kładzenie więźby. Murarze ustalili z nim, że dwa słupki przy strychu zostaną zastąpione ścianką - tak nam praktyczniej to wyglądało. Dzisiaj zaczął wydziwiać, że słupki byłyby jednak lepsze, bo ciężar się lepiej rozkłada i będą lepiej pracować pod ciężarem niż ściana z cegły. Mogę zrozumieć jego argumenty i chyba podłożymy jeszcze te słupki. Tylko dlaczego zmienił zdanie po kilku dniach? Nie mógł od razu tak mówić?
To jeszcze nic. Nasz dach opiera się na dwóch płatwach 14 metrowych. Ponieważ byłby problem w zdobyciu tak długich kawałków drewna, więc te 14 metrów jest odpowiednio połączone z dwóch części (m.in. strasznie grubą śrubą). Kierownik budowy to widział - nic wcześniej nie mówił. Dzisiaj zaczął się zastanawiać, czy takie połączenie jest wystarczające, czy może jednak trzeba to jeszcze jakoś inaczej wzmocnić. A skąd my u diabła mamy to wiedzieć ? Przecież nie jesteśmy inżynierami i tego nie policzymy za niego! Ma się zastanowić, przedyskutować jeszcze sprawę z dekarzem itd. A my siedzimy teraz jak na szpilkach, bo po pierwsze nie wiemy jak to się skończy, a po drugie nie mamy pojęcia, czy rzeczywiście może to być problem poważny. Katastrofa, znowu okazuje się, że to my powinniśmy się znać absolutnie na wszystkim...
No to niedziela dla nas nie będzie już taka spokojna jak sobotnie przedpołudnie, bo będziemy chodzić jak struci, zastanawiać się nad problemem i wertować internet, żeby liznąć jeszcze trochę tego tematu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia