Dom Pod Modrzewiem
14 listopada 2005
Wylewkarze zjawili się na budowie. Cement udało się zorganizować. Niestety - nie dowieźli piachu, ale ma być ok. 13-tej (na szczęście to oni mieli sobie załatwić piach, więc my mamy głowę spokojną). Na razie fachowcy bawią się w poziomowanie i popijają kawę. Dobrze, że płacimy im od metra, a nie od godziny.
Ociepleń - ciąg dalszy. Pojawiło się rusztowanie.
Koparka do szamba była - została odesłana, bo facet zamówiony przez sąsiada ceny ma dość wygórowane i jeszcze nie chciał nic zrobić z wykopaną gliną, bo nie ma czasu. Przecież potem mój mąż nie będzie nosił wielkich grud gliny pod pachą - tego nie da się nawet rozwalić szpadlem.
Za godzinę przyjedzie inny - tym razem zamówiony przez nas.
Już nie mogę wysiedzieć w pracy, więc urwę się dzisiaj z godzinkę wcześniej, żeby chociaż zobaczyć efekty dzisiejszej pracy jak jeszcze będzie widno. Niestety - w pół do piątej to już teraz praktycznie mrok, więc muszę być na budowie przed czwartą.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia