Dom Pod Modrzewiem
21 listopada 2005
Wczoraj szybciutko uciekłam z Warszawy, żeby w miarę wcześnie wrócić do domu (tak naprawdę to mój kochany mąż pomógł mi w tej "ucieczce", bo przyjechał specjalnie 130 km w jedną stronę, żeby mnie zabrać do domu).
Dlatego mogłam zobaczyć naszą budowę w dziennym świetle.
Ale numer: nasz dom cały biały!!! To znaczy dach biały, bo śnieg na nim leży (i tu widać, że ceramika bardziej bezwładna temperaturowo, bo okoliczne dachy z blachy były już bez pokrywy śnieżnej, a dachówka ceramiczna na sąsiednich budynkach też bielusieńka :) ).
A ściany jak 101 dalmatyńczyków - białe w kropki (tam gdzie jeszcze nie położyli kleju).
Dookoła Beskidy - kilkanaście niewielkich kupek ziemi do rozplantowania. Mój mąż wyszukał taką ziemię pobudowlaną za prawdziwy bezcen - łącznie 8 wywrotek. Na wierzch damy tylko lepszy materiał pod trawnik i będzie super.
Wczoraj zdążyliśmy jeszcze kupić kafelki do kotłowni w Nomi - najtańsze jakie tylko były, bo to pomieszczenie będzie wybitnie gospodarcze.
W sobotę przywieźli nam jeszcze drzwi, które będą zamontowane pomiędzy kotłownią i przedpokojem. Dzięki temu jak brama garażowa będzie otwarta (w czasie różnych prac na zewnątrz) w środku domu powinno być zdecydowanie cieplej. Dzisiaj mój mąż i tata montują te drzwi.
Panowie od ociepleń wystraszyli się zimy - dzisiaj nie przyszli (na szczęście chociaż zadzwonili). Może jutro...
Dzisiaj z hurtowni przywieźli nam materiały dla regipsiarzy - folie trzeba wymienić, bo dali nie taką jak trzeba.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia