Dom Pod Modrzewiem
1 grudnia 2005
W nowy miesiąc wchodzimy z mieszanymi uczuciami.
Ja - szczęśliwa, bo kominek pięknie grzeje, kafelki w kotłowni skończone, sufit w dziecięcej łazience i w pokoju Filipa gotowy. :) :) :)
Mój mąż - wkurzony. Ma już dosyć wszystkich robotników na budowie. Chce ich się pozbyć jak najszybciej przed świętami, żeby trochę złapać atmosfery świątecznej przed gwiazdką.
Niestety - regipsiarze mają jeszcze do skończenia dwa pokoje, strych, klatkę schodową i hol na dole, czyli jeszcze trochę u nas zabawią. No i ekipa od ociepleń - temperatura nam nie sprzyja i nie wiem kiedy w końcu skończą kłaść klej na styropian. Podejrzewam, że może wykorzystają zapowiadane ocieplenie, bo pewnie kasa im się przed świętami przyda.
No i to rozdwojenie jaźni:
- niech będzie ciepło - bo ocieplenie trzeba skończyć,
- niech będzie zimno - bo się topimy po drodze okrutnie.
Na drodze dojazdowej glina - a nawozić szkoda, bo na wiosnę sąsiedzi będą kłaść prąd, gaz i wodę !!!
Tak więc nasze samochody wyglądają codziennie jakby wróciły z rajdu po bezdrożach Amazonii, a nasze buty nie przeżyją chyba całej zimy, bo codziennie są na zmianę moczone i suszone.
Czyli - jeszcze nie zaczęła się na dobre zima, a ja już wzdycham: byle do wiosny.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia