Głową w bale
Jestem, żyję, coś buduję...
Kruszonka dzień po terminie i ani się zapowiada... na razie...
My w gotowości, mieszkanie w gotowości, choć przestawione do góry nogami.
No nic, czekamy.
Natomiast sypialnia zamówiona, meble salonowe do siedzenia również, będą za jakiś miesiąc. Kaloryfery kupione. Pompa i zbiornik na wodę kupione. Poddasze gotowe na malowanie. I na dokończenie elektryki. Tylko tam drzwi brak.
Drzwi na parterze kupione i zamontowane. Chociaż z nimi był problem, no bo jak inaczej ... Wybrane, zapłacone. Transport umówiony. I tu pojawił się problem. W niedzielę umówiliśmy transport na sobotę za tydzień. W sobotę telefon, że jedne z drzwi, pokojowe, są uszkodzone. Innych nie mogą dać, bo są dwie sztuki - ekspozycyjne i te właśnie rąbnięte. Tutaj trzeba dodać, że tydzień wcześniej własnoręcznie wybieraliśmy z 4 !! dostępnych w sklepie. A tu gość mi wciska, że nie było tak, że mają tylko dwie sztuki. Szybka wymiana zdań na lekkim nerwie. I gość mnie rozwalił - Ja tu z panem chcę dojść do porozumienia, a pan widzę, że nie.... Beztroska i debilność....
Mają być w najbliższy wtorek... We wtorek powtórka .... Mają być w czwartek... W czwartek.... Dojechały dopiero po południu... Więc przywieziemy w piątek... Piątek dowieźli...
Takie małe problemiki...
To tak w skrócie. W sobotę może nie zapomnę wziąć aparatu, to pokazałbym efekty ostatnich tygodni...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia