Dom Pod Modrzewiem
1 kwietnia 2006
No to mija okrągły roczek!!! 2 kwietnia 2005 wbiliśmy pierwszą łopatę, czyli rozpoczęliśmy zdejmowanie humusu. Czas pędzi jak oszalały, a my razem z nim.
Wystarczy tych refleksji. Do roboty (czyli do pisania).
Bracia stolarze zakończyli swoją pracę. Przedstawiam Państwu meble kuchenne we własnej osobie:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/112_348.ts1143926089875.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/113_348.ts1143926106093.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/114_348.ts1143926120734.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/115_348.ts1143926136593.jpg
Oczywiście w kuchni nie ma jeszcze lodówki, bo będzie kupiona wolnostojąca (ten pusty kąt na zdjęciu powyżej wypełni się więc wkrótce).
Ogólnie jesteśmy zadowoleni z wykonania mebli, więc zamówiliśmy jeszcze u tego pana szafę do sypialni (poddałam się i nie szukam dalej standardowej, bo ta głębokość jest bardzo nietypowa i oferta na rynku w związku z tym bardzo okrojona).
A teraz chwila dla schodów:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/116_348.ts1143926151000.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/117_348.ts1143926164437.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/118_348.ts1143926181484.jpg
Mój mąż zajął się białym montażem:
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/120_348.ts1143926212515.jpg
http://www.modrzew2.photosite.com/~photos/tn/119_348.ts1143926198500.jpg
No i mamy umyte większość okien. To wyczyn mój i siostry mojego męża. Dlatego tak szybko poszło. Zostały tylko okna w kuchni i pomieszczeniach gospodarczych (kotłownia, garaż i strych). Całe szczęście, że dzisiaj nie było zbyt zimno. Co prawda ten wiaterek był dość silny, ale w słoneczku było po prostu rozkosznie. Teraz boli mnie kręgosłup, nogi, palce i nie wiem nawet co jeszcze. Kurczę, od siedzenia za biurkiem człowiek staje się po maleńku kaleką.
W tym tygodniu pan-specjalista podłączył nam gniazdka telefoniczne (tzn. szukał pół dnia w gąszczu kabli na strychu który kabel jest do którego gniazdka). Elektryk rozprowadzający kable w ogóle ich nie oznaczył. No i teraz było sporo pracy detektywistycznej. Dobrze, że pan-specjalista miał odpowiednie przyrządy. W przyszłym tygodniu będziemy mieć podłączaną antenę. Niestety trzeba ją mocować na wyższym kominie, bo dom sąsiadów idealnie przykrywa nam sygnał z nadajnika.
Czekamy też na montaż żaluzji.
Do domu docieramy w kaloszach - to jedyny sposób. Samochód zostaje na ulicy, a my maszerujemy poprzez nasze mokradła uważając żeby moment nieuwagi nie zakończył się bliskim spotkaniem z gliną. Sąsiedzi zaczęli wkopywać media. Jest więc szansa, że jak skończą, to utwardzimy dojazd. Oby jak najszybciej, bo nawet dzisiejsza słoneczna i wietrzna pogoda (z odrobiną tylko deszczu) nie poprawiła w sposób zasadniczy naszego dojazdu.
Aha, jeszcze jedno: mamy skrzynkę na listy!!! Przymocowaną na kawałku siatki, który został z tymczasowego ogrodzenia. Listonosz został już poinformowany, że naszą pocztę ma nie zostawiać u okolicznych sąsiadów, bo my już też jesteśmy osiągalni. :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia