Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    170
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    44

Dom Pod Modrzewiem


Żona budowniczego

165 wyświetleń

3 kwietnia 2006

 

 


Dzisiaj od rana robiłam głównie za psychoterapeutkę (taką co to do niej można się wygadać). Przyjmuję wszystko jak gąbka. Lubię być potrzebna.

 

 


Ale zacznę od początku.

 

 


Dzisiaj pan od TV miał rano przyjechać i kończyć sprawy antenowe. Koło 10-tej mój mąż dzwoni do niego, a facet na to, że rano padało. OK, ale od dwóch godzin nie spadła ani jedna kropla. Facet na to, że on teraz to jedzie do Radomska. No to mój mąż się znów wkurzył na całego. I wcale się nie dziwię - kolejny fachowiec z Bożej łaski, co to prosić się trzeba żeby raczył skończyć to co rozgrzebał. Ja wysłuchałam przez telefon cierpliwie od początku do końca opinię mojego męża na temat tego fachowca (lepiej nie będę powtarzać ).

 


W końcu przyjechał. No i oczywiście jeszcze nie skończył.

 

 


Kolejny artysta: montażysta żaluzji. Dzwoniłam rano, nikogo jeszcze w sklepie nie było. Potem pan oddzwonił. Skierowałam na telefon męża. No i umówił się na 14-tą. Przyjechał prawie o trzeciej. Stwierdził, że montaż to zacznie jutro, bo go dzisiaj głowa boli. No i oczywiście mu się oberwało. I słusznie. Efekt był taki, że poszedł do samochodu po wkrętak i pomimo cierpień rozpoczął pracę. Okazało się, że dwóch żaluzji nie przywiózł, dwie jeszcze zabrał do poprawy. No i znowu robota rozgrzebana (a pytałam przy zamawianiu: Ten montaż to w ciągu jednego dnia? Oczywiście!)

 

 


Kolejni nasi ulubieni sąsiedzi. Rozpoczęli wkopywanie wody. W wykopie natychmiast zebrała się woda (oczywiście nie wodociągowa, ale gruntowa). A oni tą wodę - sru! Na drogę dojazdową do naszego domu. No i znowu zupa! A jak się jeszcze obrazili, gdy mój mąż zwrócił im uwagę, że jak tak bardzo chcą wylać wodę blisko coby się nie na nosić, to może na swoje podwórko??? Dobrze, że mojego męża poparł murarz drugiej sąsiadki - też im trochę nagadał. Tak swoją drogą: jak można być tak bezmyślnym?

 

 


Czyli tydzień zaczął się bardzo ciekawie.

 

 


PS. Zakwitły krokusy posadzone moja własną ręką w ubiegłym roku. Czyli kolejny mój ogrodniczy sukces (poza pamiętną walką z lebiodą).

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...