Dom Przestronny:)
Ufff.... jestem po maratonie urzedowym, Zaczełam o 8:30 czasu lokalnego.
1. Starostwo WYdział gruntów. Wchodzę a pani juz od drzwi zajadle do mnie, że "i co pani wymyśliła. Buduje sie pani w B i tak ma być. Inaczej nie bedzie bo pani buduje sie w B a nie w A. Prose nie wymyslać niestowrzonych rzeczy. Sama pani sobie zmieniła nazwę meijscowości z B na A". Słuchajcie, zdębiałam. Oczy jak 5zł miałam. Więc pytam czmey mam inne dokumanty wystawione na miejscowość A a nie B? Po wytłumaczeniach i słownej szarpaninie ustaliliśmy wreszcie wspólne stanowisko. pani nie widziała różnicy miedzy słowem obręb a miejscowość. Dla niej znaczyło to samo
W tym czasie dzwoni asystentka notariusz z informacja, że czeka na nas w sądzie w wydziale ksiag wieczystych. Więc pędizmy tam... Po drodze wstapiliśmy do geodety. Nie ma go ale jest pracownica. Ona wie o co chodzi. ludzie maja tam takie problemy i oni nieraz piszą jakieś zaświadczenia do Starostwa. Wiadomość placem na wodzie pisana ale już nam iskierka zaświeciła.
2. Dochodzimy do sądu. Pani referendarz już wie o co chodzi ale nie może nam pomóc dopóki starostwo nie wpisze w wykazie gruntów miejscowości A. Narady, konsultacje, telefony. Okazuje się, że notariusz i sąd zrobili dobrze bo oni wpisują nazwę z wypisu rejestru gruntów a w tym widnieje tylko miejscowość B, a nie ma zadnej wzmianki o A. Mało tego, obręb ewidencyjny zazwyczaj jest taki sam jak miejscowość i wobec powyższego miejscowość A wogóle nie istnieje bo nie ma takiego obrębu Niby ona jest ale jej nie ma Przepisy dot. ksiąg wieczystych zezwalaja na wpisanie nazwy miejscowości, gminy ale nie obrębu więc notariusze i sąd stosuje taką praktykę, że przenosi nazwę obrębu jako nazwę miejscowości. A w moim przypadku jest ona inna niestety.
Zapada decyzja: wraca pani do starostwa i tam wpiszą w "bliższe okreslenie położenia" miejscowość A i wtedy naniosą zmiany w księdze wieczystej.
3. Wracamy do starostwa. Pani juz inaczej z nami rozmawia. Dzwoni do przełożonych, konsultacje, rozmowy, wyjaśnieinia. Ktoś proponuje by w gminie, tam gdzie wydano warunki zabudowy uzyskać numer meldunkowy bo na działce istnieje już budynek mieszkalny letniskowy i pewnie ma on jakis numer. Zapada decyzja: wracacie do geodety po zaświadczenie lub do gminy po numer meldunkowy.
4. Jedizemy do gminy. W gminie wszyscy na nas się patrzą jak na debili co my właściwie chcemy. Na moje pytanie skad oni wzięli miejscowośc A na decyzji o warunkach zabudowy pan rozkłąda mapę i pokazuje mi "o tu jest miejscowość A". Więc ja prosze o zaświadczenie ze działka jest w A a nie w B. A nie, takich zaświadczeń to oni nie dają,poza tym wszyscy przecież wiedzą, ze to A a nie B
5. Wracamy. Druga możliwosć Geodeta przychodzi na 11. Czekamy.... Jest, szybko pisze informację o bliższym określeniu położenia działki w miejscowości A. Wracamy do starostwa. Cmokanie nad każdą literką, wyrazem, zdaniem. No nie tak jakby chcieli a przyjmą. Plącimy 18zł za wypis. Wniosek o wypis i 5 minut czekania. Jest wpis z miejscowością A!!!
6. Jedziemy do sądu. Skłądamy wniosek o naniesienie zmiany w ksiedze wieczystej. Płacimy 60zł. Pani kierownik obiecuje nam poprosic referendarz o rozpatrzenie sprawy jeszcze dzisiaj bo wie, ze nam zalezy. Jutro mamy odebrać zawiadomienie o wpisie do hipoteki.
Tyle.... Albo aż tyle...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia