Dom Pod Modrzewiem
24 września 2006
Nadal nie mamy zrobionego tarasu - stolarz tradycyjnie przeciąga. Tym razem obiecał po raz kolejny "w najbliższym tygodniu". Już nawet przestaliśmy naciskać - zwyczajnie dopadła nas jakaś niemoc. Ile można naciskać na wykonawcę? W pewnym momencie ręce opadają. Dodatkowo nie jest to sprawa krytyczna, więc szkoda tracić zdrowia.
A ogrodzenie? To jest dopiero numer! Miesiąc temu dostaliśmy wycenę, złożyliśmy zamówienie. Facet po miesiącu przywiózł niepomalowane przęsła. Mój mąż odesłał go, bo nie mamy zamiaru patrzeć przez najbliższe lata na poplamiony farbą klinkier. No i facet się obraził! Skończyło się na tym, że oddał zaliczkę i zaczynamy od nowa. Czyli znowu mamy wycenę, złożyliśmy zamówienie i czekamy kolejny miesiąc. Takie małe "dejavu"!
Pogoda piękna, słońce świeci, kurz fruwa w powietrzu z pól i naszego betonowego tarasu.
Żyrandol i kinkiety w salonie wiszą.
Wczoraj kupiliśmy lampki nad nasze łóżko, które wylądują jednak na schodach. Chyba tam lepiej będą wyglądać...
Dojrzewam do firanek! Nareszcie!
Właśnie mąż oznajmił, że nasz pies wyrwał właśnie jednego, jedynego jesiennego krokusa, który nam wypuścił w naszym ogródku. Mała bestia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia