Dom Przestronny:)
Czy to wieś czy już nie wieś?
Zrobiłam pranie. Powiesiłam przed domem na suszarce. Nie schło nawet pół godziny Tak szybko wyschło, ze byłam zaskoczona. Zaraz potem spadł malutki, cieplutki, prawie letni deszcz. Nawet nie chowałam prania bo stało pod okapem. Cały dzień są otwarte drzwi od domu i na taras. Z jednej strony wchodzę z drugiej wracam i tak w kółko. Podłoga w domu nie przypomina bynajmniej salonowej. Najfajniej siedzi się na schodach przed domem A zaraz na drugim miejscu pojawia sie taras. Tam też najwygodniej na schodach Pieją koguty i słychać świergot z lasu. Tak blisko mamy do ściany lasu że odgłosy są obecne na podwórku. Nie da sie uniknąć głosów ulicy. Niby jakieś 300m dzieli nas od ulicy ale słychać jeżdżące samochody. Z tym tylko, że tu słychać je inaczej. Giną gdzieś w natłoku tych wszystkich wiejskich dźwieków. A najlepsze jest to, że mi się wydaje iż tu jest bardzo cicho Raz lub dwa razy dziennie ciszę tę przerywa sygnał karetki pędzącej po krew z jedego szpitala do punktu krwiodawstwa.Wtedy mam wrażenie, że słychać miasto.
Wokół domu jest tak zielono! Piękna jest tegoroczna wiosna. Mrozy nas oszczedziły więc rośliny przezimowały bez problemow. Teraz kolory ich liści mienią się dziesiątkami odcieni zieleni. Dom jest duży jak na powszechnie spotykany model budownictwa jednorodzinnego w okolicy. Ale jego bryła jest tak jakoś schowana, że od ulicy wydaje się być malutki wręcz. Dopiero tylna ściana wschodnia uzmysławia te 20m szerokości.
Robię kawkę z mleczkiem. Do tego ciasteczka i na taras. Myślę czy nie zacząć piec ciasta. Nie robiłam tego do tej pory ale tu jakoś tak pasuje mi aromat ciasta. Tu pasuje jedzenie ciasta. Smaki są takie bardziej wyraziste. Nie tylko do słodkości ciągnie. Wielkim wzięciem cieszą się zioła i wszystko co zielone. Najlepiej gdyby było z działki ale niestety nie w tym roku W każdym razie trawy jeść nie zamierzamy Co na obiad? Bakłażany i cukinia nadziewane miesem. Prosto, szybko, wstawic do piekarnika i podać z całą foremką na stół Miejskie jedzenie w wiejskim wydaniu Żyjemy praktycznie na dworze. Wstajemy raniutko. Nikt nie podsypia. Nie chce sie leżeć w łóżku gdy przez okno zagląda takie słońce i słychać ptaki! Ciągnie na dwór. Stary stól na tarasie przykryty ceratą w słoneczniki to nasze centrum życia rodzinnego. Siedząc na tarasie mamy wszystko jak na dłoni. Najlepszy widok Widać las, podwórko sąsiada i wiejską drogę Sąsiedzi też się krzątają wokół domu. Gadamy przez płot. Dostałam od sąsiada bratki. Pięknie się rozrosły w skrzynce. Odwdzięczyłam się petuniami Nieraz niektóre prace robimy wspolnie. Oni u nas - my u nich. Fajnie tak być blisko znajomych, rodziny a jednocześnie mieć tę granicę, miedzę, ochronę prywatności. Zawsze przecież można wejść do domu, tylko po co? To zostawiamy na zimowe wieczory
Dom, wnętrze, narazie zszedł na drugi plan. Teraz to tylko sypialnia. Nawet nic nam się nie chce robić w domu. Szafa wnękowa (raczej jej środek) prawie skończona. Ale prawie robi wielką różnicę Nie chce nam się tego robić i widzę to zarówno po mężu jak i po sobie. Lepiej nam na dworze. Teraz, gdy jest już kostka na podwórku jest czyściej. Mniej się kurzy, pies nie jest tak brudny. To jakby część naszego domu. Wieczorem palą się przed domem światła. Jest fajnie. Do tego porostawiałam te tandetne lampki solarne miedzy roślinami. Gdy zapada zmrok dyskretne światełka pojawiają się wokół domu. Wtedy wydają sie byc mniej tandetne Wręcz elegancko sie robi
Może też fakt, że w domu tak wiele jeszcze brakuje powoduje, że nie chce nam sie tam siedzieć Stare meble i brak mebli nie zachecają jakoś do wypoczynku Powiedziałaby raczej, że prowokują we mnie negatywne odczucia
Czas zajać się obiadem. Pies pogonił kota sąsiada. Normalka. Od kilku dni szalał wzdłóż ogrodzenia bo wałęsał się tam królik. Dzisiaj go nie ma. Ale jest kot Mieliśmy juz na działce kunę. Ciekawe czy inne zwierzęta nas jeszcze odwiedzą?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia