Motylowe budowanie
A było to tak:
Z zamiarem zamieszkania jednak w domku a nie w mieszkaniu nosiliśmy się już od dawna czyli jakiegoś 2004 roku. Ja to jestem typowy blokers więc własny domek brzmi dla mnie bardzo egzotycznie, ale moja żona....:)
Moja żona wychowywała się w domku i nie ma innej opcji hahaha
Szukamy ziemi - objechaliśmy kawał okolic Warszawy i oczywiście tam gdzie nam się podobało to w 2004 roku ceny były dzisiejsze - tzn ponad 200 PLN/m.kw. Stwierdziliśmy również (a raczej Ja), że mieszkanie na odludziu to troszkę jakiś takie (no tchórz jestem i nie widzę tego :).
Decyzja - szukamy w Wawrze - w rodzinnych okolicach mojej połówki.
Poszukiwania po znajomych, znajomych innych znajomych przebiega tak trochę cienko i trafiamy do wspominanej na forum pani "S".
Działek nie ma !! i może za dwa lata, może nie .... dam znać
Czekamy, ale troszkę się rozglądamy i dzwonimy do Pani "S" z pytaniami czy może Ci chcą sprzedać a może inni.
NIKT NIE SPRZEDAJE, JAK COŚ BĘDZIE TO DAM ZNAĆ......
Czekamy (i po cichu szukamy).......
Poprzez znajomych dowiadujemy się, że jest działka. Sprzedają znajomi naszych rodziców. Umawiamy się z nimi, przyjeżdżamy i co ?? ??
Jest klient od Pani "S".
Dobrze, że to znajomi (ci sprzedający :)
Decyzja w 5 sekund. Szybkie negocjacje - Notariusz i umowa wstępna..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia