(Pół)dziennik gwoździka
Kilka dni później zawitałem do notariusza, który ustalił krok po kroku (kolejny kurde Beenhakker) co tego dnia robić i po chwili przelewałem pieniądze w banku celem spłaty zadłużenia. Oczywiście w TYM banku. Obecna była Sharon Stone, jej dwie inne koleżanki z Bank Hollywood, no i Mrs. Sztywna, która niby nigdy nic zarządzała czekoladkami „Mersi”, które przywiozłem dla Sharon. Muszę przyznać, że nawet szybko sama przygotowała dokument bankowy o zniesieniu wpisu do hipoteki. Potem szybko z powrotem do notariusza, który klepnął umowę.
No i mam to co chciałem….
….moją fabrykę gwoździ i staw.
PS. Od tej pory moje posty nie będą się już tak szybko pomnażały……………………………………………………
– ale wciąż jestem optymistą i myślę, że jednak będzie inaczej).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia