(Pół)dziennik gwoździka
Cały weekend spędziliśmy na sprzątaniu i pracach ogrodowych. Prace ogrodowe skończą się na jesieni – a sprzątanie …. może po roku.
Po raz kolejny myliśmy karcherem ( tak naprawdę Boschem) podłogę hali produkcyjnej. Po umyciu czuję się jak w salonie. Podłoga lśni :
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/31%20maja/303d1b03.jpg" rel="external nofollow">http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/31%20maja/303d1b03.jpg
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/31%20maja/54766721.jpg" rel="external nofollow">http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/31%20maja/54766721.jpg
Znów wchodzę na drabinę i patrzę na lądowisko dla helikoptera (czyli „taras” przed fabryką).
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/31%20maja/d8a6b480.jpg" rel="external nofollow">http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/31%20maja/d8a6b480.jpg
Pomysłów na zagospodarowanie oczywiście full, tylko że większość z nich zaczyna się od „jakiejś-tam-krotności” moich zarobków (piszę MOICH ale zawsze proszę czytać NASZYCH – bo żonka zarabia tak samo)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia