(Pół)dziennik gwoździka
Może pamiętacie jak pisałem o poszukiwaniach dacharza do obróbki komina i wymiany blachy na eternitowej kalenicy.
Szukałem, szukałem ...( dla tych co znają język czeski to pospiesznie wyjaśniam, że szukałem po polsku a nie po czesku '' ) .... i znalazłem. Właściwie to żonka zauważyła reklamę na samochodzie.
Umówiłem się po kilku dniach na przegląd dachu. Fachman przyjechał w umówionym dniu i na czas!!!!! ''
Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze kontakty z „dekarzami” pomyślałem sobie „jakiś nietypowy ten dekarz chyba” – ale prowadziłem ustalenia robót jakby nigdy nic.
Nazwę go Pan Garfield – bo faktycznie chodził po dachu jak kot. Po obejrzeniu zakresu robót umówił się na przyjazd z ekipą za tydzień. Myślę sobie „no na pewno za tydzień to ja cię nie zobaczę”.....
..... i miałem rację ............. Garfield zadzwonił po 3 dniach i zgłosił gotowość działań od następnego ranka. Zrobiłem oczy jak osoba siedząca na tronie i walcząca z „zemstą faraona”.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia