(Pół)dziennik gwoździka
Załoga "G" pracowała bez zarzutu.
A ja taki "optymista", myślałem, że będą tylko spać przy stawie ( z wyrzutniami przy boku).
Robota na kalenicy szła sprawnie:
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/robotadachu.jpg
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/robotadachu2.jpg
... przy obróbce komina działał sam Pan Garfield
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/kominwrobocie.jpg
.... podczas roboty Załoga "G" rozłożyła sprzęt audio
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/kolumnamusic.jpg
i słuchała "majteczki w kropeczki" i "sia la la" po tysiąckroć na full głośności.
W pewnym momencie poprosiłem "młodego", który był zawsze na ziemi a nie na dachu, aby przyciszył trochę majteczki.
Jego odpowiedź: " A to wie Pan zależy od tych na górze (czyli na moim dachu). Ta muza pomaga im w pracy i przyciszać nie mogę. "
Znów wziąłem taczkę i pojechałem w najdalszy róg działki .
Po dwóch godzinach już sam podśpiewywałem sobie o majteczkach.
Kilka godzin i po robocie. Przyznam, że takiej szybkiej i naprawdę dobrej roboty się nie spodziewałem. Na koniec pracy Pan Garfield podliczył mnie dokładnie co do metra (chyba z dwa metry przy tym dodał, ale mu wybaczam). I tak mnie zaskoczył - pozytywnie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia