(Pół)dziennik gwoździka
Dojeżdżam dziś do bramy Gwoździkowej .... i już w samochodzie ciśnienie mi skoczyło (generalnie nie wiem jakie to uczucie, bo mam książkowe (odpukać) ..ale chyba to był skok ciśnienia ... bo poprawiłem się nerwowo w fotelu kierowcy ...)
.... zobaczyłem złamany słupek ....jeden z tych co tak skrzętnie z teściem przestawialiśmy ... i co to Filipek potem się narąbał jak szpadel ...
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/12%20pazdziernik/20%20LISTOPAD/zamanysupek.jpg
Po ostatnio znalezionym garnku nad stawem, przez ułamek sekundy przeszedł mi przed oczami taki scenariusz :
Nocą przyjechali... czarnym TIRem z logo "FISH ZBYT". Nie zmieścili się bramą ..to zrobili przejście między słupkami. Żeby zachować ciszę, przecinali słupek pilnikami do paznokci. Zdążyli przed porankiem bo było ich ośmiu. Wysocy. Wszyscy wcześniej grali w koszykówkę w Karpie Los Alamos.
Każdy z nich przed akcją wciągnął nosem kawałek mojej działki i wypił po 4 browary.
Mieli ze sobą 600 m kwadratowych siatki na ryby, 254 wędki, 45 kilo zanęty ... i wyciągarkę na 300 Wacusiów. Wjechali, zanęcili, wyłowili i odjechali z całym Tirem Wacusiów. A one tak pyszczkami wołały "Gwoździk, ratuj" ........
..... A, no i na pewno qrwa nasikali na wrzośce ....po tym piwie"
... Po sekundzie sam uśmiechnąłem się do siebie ... nie , nie może być...
Przecież Wacusiów tylko 5 plus kilka amurów i kilkanaście malutkich ....po co ten TIR zatem i wyciągarka ....??? Działka nie wciągnięta, bo stoję przecie na niej... puszek po piwie nie widać. Ochłonąłem ....
Ale skąd w mojej gwoździkowej główce nagle te liczby ... 8, 254, 45 .... Chyba muszę sam sobie napisać profil psychologiczny ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia