(Pół)dziennik gwoździka
.... I tak idąc od sąsiada na swoją gwoździkową działkę (której nie wciągnęli nosem koszykarze) podszedłem do stawu ....
.... i zobaczyłem to...
.... i znów nadeszła ta myśl :
Nocą przyjechali... czarnym TIRem z logo "FISH ZBYT". Nie zmieścili się bramą ...........
..........
.......... i po odłowieniu wszystkich Wacusiów wsypali do stawu 25 worków nawozu ...coby już tam nigdy nic nie pływało ....
.... zakładali poza tym, że jestem morsem i będę się kąpał w stawie za kilka dni .... nałykam się wody ... i tak dobiją Gwoździka....
... Po sekundzie sam uśmiechnąłem się do siebie ... nie , nie może być...
... morsem nie jestem, worek jest tylko jeden, zresztą pusty... tylko nawodniony trochę ....
Oczywiście worek przyfrunął z sąsiedniej działki z powodu wiatru odczuwalnego w całym FM (tak czytałem) ...
Wszystko ma swoje dobre strony .... wyjąłem resztki liści ze stawu .... wraz z workiem.
Zachowałem go. Tak na pamiątkę "próby dobicia".
A potem wskoczyłem na Ślicznotkę i wróciłem do "reala".
Pałki mi się grzały w rękach ... nawet aparat nie nadążył ...
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/12%20pazdziernik/20%20LISTOPAD/gra.jpg
PS. Zawsze dobrze jest mieć jakąś pasję ... która nie pozwala zwariować w tym zwariowanym świecie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia