(Pół)dziennik gwoździka
RAZ DWA
RAZ DWA TRZY
RAZ DWA
RAZ DWA TRZY ...
... nie wybijam rytmu ... niestety ...
...tylko odliczam trzy tygodnie niebytu w Gwoździkowej
Sąsiad-Sołtys jak mnie zobaczył, natychmiast zatrzymał traktor ... i przywitał się słowami:
" No wreszcie przyjechałeś ... bo już chciałem dzwonić do ciebie.... "
Dobrych mam sąsiadów.
Zawsze szanowałem ludzi ze wsi ... poza menelami spod wiejskiego sklepu.
Ale do rzeczy ...
Wreszcie z Żonką udało nam się "wyrwać" na Gwoździkową. Chcąc uniknąć marsowych min murów Gwoździkowej, za to, że je opuściliśmy na czas tak długi ....
... przyjechaliśmy z łapówką ...
... oto łapówka dla Gwoździkowej ...
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/06%20czerwiec%2009/0011-1.jpg
... dwa pikne modrzewie, "zdechlak" - prezent Juniora na Dzień Matki (zdechlakiem nazywane są przez moją Żonę wszystkie roślinki typu "pendula" )
..... i cztery wierzby o polsko brzmiącej nazwie - hakuro-nishiki ... (czytaj: HejKuro-NieSikaj )
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia