(Pół)dziennik gwoździka
Upppsss ... nie pamiętam, żebym robił takie przerwy w (Pół)dzienniku (poza okresem wakacyjnym) ... no ale tak wyszło ...
... jak zwykle wszystko przez Fachowca, który najpierw odnowił sobie kontuzję kciuka i zostawił robotę kafelkową na dwa tygodnie ... a potem wyjechał za granicę ...
Oczywiście szybko się tam na nim poznali i nie zagrzał długo .... wrócił jak marnotrawny syn ... i prawdopodobnie w przyszły weekend znów weźmie się do roboty na Gwoździkowej.
A ja .... no cóż ... dziwnym trafem też odczuwam ból kciuka. Najbardziej mnie martwi, że nie mogę długo trzymać pałki w prawej dłoni ... a lewą nie wszystko da się zrobić to samo co prawą
Ślicznotka, zakryta welonem (welon w wersji hard core - zrobiony z grubego prześcieradła) .... nietknięta od miesiąca .... czeka na lepsze czasy ...
Dzisiaj, po miesiącu, pojawiłem się z Żonką na Gwoździkowej ...
Kilka tygodni temu "uszczelniłem" budynek od dołu dysperbitem ... no i sprawdza się w deszczowe dni ...
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/11%20pazdziernik%2009/0009.jpg
Wczoraj zakupiliśmy na rynku berberysy i hortensję .... za grosze ... od jakiejś starszej pani zza wschodniej granicy ...
Ta to miała dryg do handlu:
"Nu dawaj, hortensju za wosiemnadciat zlotych, nu pokupij ... haroszaja, nie mdlejiot na soncu i morozie ...nu dawaj .."
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/11%20pazdziernik%2009/0014.jpg
nu to pokupili my za pietnadcat ... i uże mieli oddalitsa ... a babuszka dawaj w pieriod ..
"Nu pokupij berberysu ... haroszyj, na betonu i cegłu posadisz i gowno go nie ruszit ... nu dawaj ... "
nu to pokupili my .... nu na betonu nie sadili .... szkoda betona ...
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/11%20pazdziernik%2009/0015.jpg
Wacusie i reszta piranii w ogóle nas nie przywitała ....
Fish-strajk jakiś ...
Nawet po wsypaniu pożywienia nie były łaskawe ruszyć rybiego dupska z dna stawu .... a ja tak stałem na pomoście i ....czekałem ... i czekałem .... i nic ...
Pierwsza myśl ....." czapla wpier...oliła stado" ....
Nie poddałem się jednak .... pobiegłem do TK ... czyli Tymczasowej Kuchni, wyjąłem największą patelnię (nie wiem czy największą, bo była tylko jedna, ale duża) ... i wbiegłem z nią na pomost wymachując .
Już miałem krzyknąć "Hej, wyłazić do żarcia bo usmażę jedna po drugiej" .... ale nie było to konieczne .... rybki wpieprzały mączkę kukurydzianą na całego ... patelnię więc szybko schowałem ... aby fish-strajk nie rozgorzał na nowo ....
PS. Nie uwierzycie, ale zjedliśmy dzisiaj dwie wielki, pyszne truskaweczki .... kto by pomyślał ... http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/11%20pazdziernik%2009/0016.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia