(Pół)dziennik gwoździka
Czwartek, 6.30 ...
... wjeżdżam do Gwoździkowej z duszą na ramieniu .... jest powódź czy nie ma ?
... brama, drzwi, kilkanaście susów i jestem w łazience ... UUUFFFF ... cieknie ... ale nie ma powodzi ... zawór się nie rozpadł (dzięki Bogu, nie było tej nocy wielkich mrozów)
6.45 - przyjeżdżają Sherlock Holmes i dr Watson ... czyli Hydraulik (ten co robił przyłącze) i jego pomocnik
nawet podobne mieli .....czapki
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/4f/Strand_paget.jpg/250px-Strand_paget.jpg
Holmes zapalił ...
"Hmmm ... gdzie my żeśmy to kopali ?" - mówił niby sam do siebie ... aczkolwiek Watson już poruszał się od budynku wzdłuż obrysu betonowego tarasu, którego "kładąc wodę" nie chcieli skuwać ... i wreszcie doszedł do punktu G.
- "Jestem pewny szefie...." - rzekł Watson do Sherlocka, który właśnie dłubał w nosie - " ... że nawiertki na tym wrzosowisku należy szukać stąd (tu wbił szpadel w punkt G ... brrrrrrr ) gdzieś dooooo.... (przeszedł 8 metrów)... tąąąd (wbił łom w punkt H) ... i tak na szerokości 3 metrów ...
- "Zgadza się !!! Jesteś zajebisty Watson" - powiedział Holmes wyraźnie zadowolony z faktu, że nie musiał sam myśleć (zresztą, gdyby coś to będzie na pomocnika) ...
- "Panowie, to wy nie pamiętacie czy to było 2 metry od stawu czy 10 ? "
- "My tylko pamiętamy że rurkę należy kłaść 1.70 m pod ziemią ... a reszta to qrwa zmienna jest" - Watson wyraźnie był wczorajszy ...
Sherlock z Watsonem szybko wyjechali szukać spadkobierców majątku Baskerville'ów.
...a ja zostałem z 24 m2 działki do przekopania ...
http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/2010%20-%2025%20marzec/0004.jpg
- "Matko, ile kopania!!! pomyślałem sobie ..... "na szczęście" musiałem jechać popracować ...
... mam nadzieję, że zawór nie pierdyknie
PS ... nie wiedziałem jeszcze wtedy, że 20 cm od wytyczonej "działki" jest moja nawiertka (czerwona kropka)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia