Dziennik Ewy i Łukasza
Witam w dzienniku po prawie miesięcznej przerwie. W tym czasie mieliśmy krótkie wakacje, ostatnio budowę nam zalało, ale prace mozolnie posuwają się naprzód. Buńczuczne zapowiedzi majstrów, że parter z oboma stropami zajmie im miesiąc okazały się zbiorem pobożnych życzeń. Z jednej strony trzeba przyznać, że w ostatnich dwóch tygodniach pogoda nas nie rozpieszczała, z drugiej jednak strony zrobienie stropu, wszystkich ścian wewnętrznych, kominków wentylacyjnych, kominów, nadproży, wieńców, wyszalowanie schodów i balkonu oraz 6. filarów trwało jednak trochę dłużej niż byśmy chcieli.
Ale po kolei:
27.06
Strop nad garażem był gotowy do zalania. Wystające z boku pręty to zbrojenie ostatniego biegu schodów wew. (od poziomu stropu nad garażem na piętro)
http://img14.imageshack.us/img14/4684/00c6dcf35af9640fls7.jpg
Nastał wreszcie ten moment... Majster z ociąganiem zmierza w stronę tego, co nieuchronne :)
http://img13.imageshack.us/my.php?image=599e8d69259853f2hp0.jpg" rel="external nofollow">http://img13.imageshack.us/img13/8827/599e8d69259853f2hp0.th.jpg
Cała akcja przebiegła jednak bardzo sprawnie:
http://img14.imageshack.us/my.php?image=7d4b7014636de0betu3.jpg" rel="external nofollow">http://img14.imageshack.us/img14/9460/7d4b7014636de0betu3.th.jpg
Efekt końcowy był wielce nas zadowalający. Strop zaczęliśmy polewać już po godzinie i wkładaliśmy w to naprawdę dużo serca, tak że nie powstały żadne, nawet mikro-skurcze tego betonu, w przeciwieństwie do chudziaka na gruncie. Tam zaczęliśmy polewać po 3 godz. i miejsce najwcześniej wylane ma kilka nic nie znaczących, ale irytujących "mikroskurczyków" :)
http://img16.imageshack.us/img16/1088/69f1cf5aef229ff8dc9.jpg
Tego dnia zalaliśmy też fundament pod schody wejściowe. Dopiero od tego poziomu zaczną się pierwsze schody. Wszystko, co poniżej, będzie zasypane ziemią. Nie chcemy mieć piramidalnych schodów do domu, więc walczymy z warunkami terenu :)
http://img10.imageshack.us/my.php?image=5a41b6b63dd89551ty7.jpg" rel="external nofollow">http://img10.imageshack.us/img10/6331/5a41b6b63dd89551ty7.th.jpg
No i ostatnia wybetonowana tamtego dnia powierzchnia. Podest pod schody wewnętrzne. Nie miał być wówczas zalewany, ale tak wyszło. Wiąże się z tym dość przykra historią, o czym niżej.
http://img10.imageshack.us/my.php?image=b20725798ecf80b3qa4.jpg" rel="external nofollow">http://img10.imageshack.us/img10/1005/b20725798ecf80b3qa4.th.jpg
Otóż nie wszytko idzie na naszej budowie tak super jak by to się mogło wydawać po lekturze tego dziennika. O różnych "pozabudowlanych ekscesach" majstrów, litościwie zmilczę (wszyscy, którzy się budują sami to przerabiają). Tego dnia wydarzył się jednak inny, typowo budowlany incydent, a mianowicie majster pomylił się w obliczeniach betonu potrzebnego na te wszystkie zalewania o ... bagatela 2 m3!!! Skutki tej pomyłki staraliśmy się minimalizować betonując co się tylko jeszcze dało :) Dlatego wylaliśmy dodatkowo płytę pod schody i nadproża okienne. Sporo betonu pojechało jednak z powrotem. Cała ta operacja kosztowała nas dodatkowych parę stówek, ale w sumie to moja wina, bo nie miałem czasu sprawdzić majsterkowych obliczeń i uwierzyłem na słowo... Pierwszy i ostatni raz. Prawda też jest taka, że szalowali ten "sarkofag" do ostatniej chwili przed przyjazdem gruchy, więc nie było jak na spokojnie policzyć... Nauczka na przyszłość: zalewamy zawsze na następny dzień po zaszalowaniu. Choćby się majstrom nie wiem jak paliło na następną budowę. Uczciwie trzeba jednak wyznać wszem i wobec, że majster nasz myli się w kwestiach budowlanych raczej rzadko i ogólny bilans jego roboty jest zdecydowanie na plus.
A tak wyglądała nasza budowa po zalaniu rzeczonego stropu i fundamentu schodów:
http://img22.imageshack.us/img22/9792/4f232073b2d75021vq6.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia