Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    75
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    85

Za rogatym płotem w prawo - M18 "Za miastem"


zulus

362 wyświetleń

ON.

 

 


Kreując się nieudolnie na mistrza suspensu, wykorzystując fakt zawieszenia ostatniego elementu z cyklu "Inwestor stara się o kredyt" wrócę do swojego tradycyjnego zajęcia a mianowicie retrospekcja tego co wydarzyło się z pierwszą budowlą.

 

 


Po pieczołowitym wybudowaniu bardzo złożonej konstrukcji fundamentowej przyszedł czas na wiekopomną chwilę stawiania konstrukcji.

 

 


Zarysuje wam plan.

 


- teść wyjeżdża o 6.00, okolu 10 powinien być na działce

 


- ja skrzyknąłem ekipę (przyjaciele i znajomi królika), w końcu mamy jeden dzień, więc im nas więcej tym w teorii szybciej.

 


- do wieczora stoi domek odeskowany

 

 


Z samiusieńkiego ranka wstałem, bo potrzebowałem kupić parę wkrętów i takich tam różnych gadżetów budowlanych.

 

 


Śmigam sobie po sklepach, aż tu nagle dostaje telefon około 9, że niestety samochód się rozkraczył. Koniec końców samochód ruszył, a teść z dziadkiem przyjechali ok 13.

 

 


O 14 zaczęliśmy robić!

 

 


Zapomniałbym o bardzo ważnym elemencie, może dlatego, że poszedł on bez komplikacji. - Sławoja - . Dziadek, "mega konstruktor" przygotował u siebie na podwórzu całość, rozłożył przywiózł razem z materiałem na domek i złożył.

 

 


Efekt:

 


http://images42.fotosik.pl/96/2f9296fbec0f2d2c.jpg


obiekt jest w barwach natury, patrzcie centralnie

 

 


Naprawdę klasyka gatunku, pomalowana, z okienkiem i firaneczką. W środku człowiek czuje się jak w domu

 

 


Wracając natomiast do domku, w iście zabójczym tempie zaczęliśmy stawiać konstrukcję. Skończyliśmy o godzinie 22, jak było już ciemno i narzędzi szukaliśmy w świetle reflektorów samochodowych.

 

 


Domku oczywiście nie skończyliśmy w całości, ale bilans popołudnia i wieczoru był jednak imponujący. Stała pełna konstrukcja łącznie z dachem i odeskowanymi ścianami.

 

 


Kolejnych parę dobrych miesięcy zajęło mi mojemu bratu, teściowi i znajomym (wymiennie stawiali się do pomocy), wykończenie środka (ocieplenie i deskowanie), przykrycie (foliowanie, łacenie i krycie), obicie szalówką.

 

 


Efekt już widzieliście, tu zdjęcie z innej perspektywy:

 


http://images40.fotosik.pl/92/d50f2b92ea8a88d4.jpg

 


i tzw. "zad"

 

 


http://images50.fotosik.pl/96/a793d9d28fd02a02.jpg

 


Droga do tego stanu była długa i wyboista, ale jesteśmy zadowoleni z efektu. Najgorsze wspomnienie jakie mam, to foliowanie i łacenie, w pełnym słońcu na dachu, i obróbki blacharskie, które robiłem sam, także w pełnym słońcu na blaszanym dachu (najtrudniej było zamontować gąsiory )

 

 


Mnóstwo pracy i weekendów poświęconych na tą konstrukcję. Jeżeli ktoś zapytałby mnie dziś, czy zrobiłbym to jeszcze raz, czy jednak kupił? Hmmm... Odpowiem tak:

 

 


Dużo się nauczyłem, i w sensie warsztatu i życia. Zawsze miałem, aczkolwiek po tym doświadczeniu mam dużo większą pokorę do pracy fizycznej i szacunku dla ludzi ją wykonujących.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...